Obudziły mnie promienie słońca.Ughhh..nie mam ochoty na nic a tym bardziej na powrót do Londynu.Próbowałam sie przeciągnąć lecz niestety jak zwykle coś mi na to na pozwalało a raczej ktoś.
No tak panu Malikowi jak zwykle zimno.Spojrzałam na zegarek który wisiał na przeciwko łóżka.To już 12.00 przecież za 4 godziny mamy samolot a ja nawet nie spakowana nie mówiąc o Zaynie którego ciuchy walają się dosłownie wszędzie.
-Zayn-zaczęłam szturchać chłopaka-Zayn..-nic kompletnie
-Daj 5 minut-wymruczał
-Nie ma 5 minut trzeba wstawać za 4 godziny mamy samolot
-Yhmmm-bardziej się we mnie wtulił
-Zayn ja rodzę-zaczęłam krzyczeć
-CO?JAK?GDZIE?-zerwał się z łóżka a ja zaczęłam się śmiać-Zaraz przecież ty nie jesteś w ciąży
-No co ty-nadal się śmiałam i zeskoczyłam szybko z łóżka by jak najszybciej się ubrać i spakować
-Foch-krzyknął i schował twarz w poduszkę
-Zayn bo polecimy bez ciebie
-Tak tak ...
-Jak chcesz pamiętaj że musisz się jeszcze spakować
-Maddieeeee-przeciągnął
-I nie nie zrobię tego za ciebie
-Ja pierdole
-Ciekawe kogo?!-zaczęłam się śmiać
-Kurwa
-Kto?!-nadal się z niego śmiałam
-Ej no to nie fair nawet poprzeklinać mi nie dasz
-No widzisz a teraz wstawaj-wyciągnęłam ze swojej walizki ten strój: http://stylistki.pl/a-moze-tak-troche-lata--388350/.Weszłam do łazienki.Ubranie uczesanie i doprowadzenie siebie do porządku zajęło mi z 30 minut.Gdy wyszłam aż się zdziwiłam.
-No nie wierzę pan Malik raczył wstać.
-Yep i spakowałem nasze walizki
-Moją też?-zapytałam zdziwiona
-No pewnie a teraz chodź na śniadanie
-Łał zadziwiasz mnie
-O to mi chodziło-pocałował mnie w policzek
Gdy zeszliśmy na dół reszta siedziała już gotowa do podróży
-No na reszcie państwo Malik raczyli nas zaszczycić swoją obecnością-krzyknął Louis
-A wam co kac nie doskwiera -wyjęłam z szafki kubek i nalałam sobie soku
-Lepiej nic nie mów-do kuchni wkroczył Niall przyssany do butelki z wodą.
-A was gdzie wczoraj wywiało?-zapytała El
-Nas..przecież byliśmy na górze
-Ta jasne a ja jestem święty mikołaj-odezwał się Harry.Razem z Malikiem spojrzeliśmy na niego pytająco-No co byłem u was wczoraj a tam pusty pokój
-Czary-szepnął Malik i wykonał jakiś dziwny gest rękoma
-Ej dobra czary czarami ale spóźnimy się na samolot
-Przecież jest dopiero za 20 pierwsza a samolot mamy na 16.00
-Znalazłem wolne miejsca na 13.30 więc się zbierać
Wszyscy polecieli po swoje walizki i już po paru minutach pakowaliśmy się do samochodu.
-Jedzcie już my zamkniemy dom i dołączymy do was na lotnisku-odezwał się Zayn.I reszta odjechała.Stałam oparta o bok samochodu.Zayn jeszcze wszystko wyłączał w domu.Chciała bym tutaj jeszcze wrócić.Ale nie sama z Zaynem.Po chwili Zayn stał już koło mnie.
-Co ty na ostatni spacer po plaży?
-Oszalałeś spóźnimy się na samolot.
-Zdążymy chodź-pociągnął mnie za rękę.Oboje zaczeliśmy biec w kierunku plaży.
-Będę tęsknic za tym miejscem-wtuliłam się w Zayna
-Ja też ale obiecuję że jeszcze tutaj przyjedziemy.Razem ale tylko we dwoje bez tej całej zgrai.Może nawet kiedyś zabierzmy tutaj swoje dzieci.
-Co ty już nam przyszłość planujesz?-zaczęłam się śmiać
-No wyobraź sobie takie małe brzdące biegające po plaży
-Oj Malik Malik-wtuliłam się w niego-Na serio chciał byś mieć ze mną dzieci?-spojrzałam na niego
-Oczywiście nikogo innego sobie nie wyobrażam
-A co jeśli kiedyś poznasz kogoś w kim się zakochasz ktoś kto będzie dla ciebie całym światem
-To niemożliwe
-Niby czemu?-zapytałam
-Świat jest jeden prawda?!
-No taak..
-Właśnie dla mnie ty jesteś jedynym światem rozumiesz to ciebie kocham najbardziej
-Aww..to słodkie-pocałowałam go-Ja ciebie też kocham ale teraz chodź bo mamy tylko 20 minut
-Chodź zdążymy..może-zaczął się śmiać i razem biegliśmy do samochodu
-Może...zayn-również się śmiałam.Nie mam pojęcia co mnie tak śmieszyło.Mogliśmy się spóźnić na samolot a ja się z tego śmiałam.
-Gaz do dechy-krzyknął Malik a ja znowu śmiałam się jak opętana.Pędziliśmy chyba ze 100km/h przez miasto.Ale mi to nie przeszkadzało mieliśmy tylko jeszcze 15 minut do odlotu samolotu.Chłopcy cały czas wydzwaniali na mój i Zayna telefon.Lecz nie miałam czasu by go odbierać.
Po około 5 minutach byliśmy już na miejscu.Biegliśmy z walizkami ile mieliśmy tylko sił w nogach.
Z daleka zauważyłam Liama.
-No na reszcie zaraz odlatuje samolot już raz raz-Liaś dał na bilety i cała trójką ruszyliśmy na pokład.
-Gdzie wyście byli-krzyknęła El gdy nas tylko zobaczyła
-Korki-odpowiedziałam i zajęłam miejsce koło Zayna
-O tym nie pomyślałem
-No widzisz..a tak szczerze to wymyśliłam to w czasie drogi
-Takie zakończenie wakacji to ja rozumiem-zaśmiał się
*Proszę zapiąć pasy za chwilę startujemy*
-No i za parę godzin będzie koniec szczęśliwych wakacji
-Twój ojciec to mnie chyba zabije
-Ciebie?!Raczej mnie.Ughh..jak ja bym chciała żeby już było po wszystkim
-Nie tylko ty-chłopak objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.Ja wygodnie ułożyłam się na jego ramieniu.Po paru minutach już spałam.
-----------------------------------------------------------------
-Kochanie budzimy się zaraz lądujemy
-Hmm..-powoli otworzyłam oczy
-Już jesteśmy w Londynie
-Ja nie chcę-wtuliłam się w Malika
-Wstawaj wstawaj.Jest dopiero 17.00
-Ughh...no dobra
Po chwili wychodziliśmy już z lotniska.Jak się spodziewałam już czekał na nas samochód.
Spojrzałam na Zayna a on na mnie.Wiedzieliśmy co to oznacza jeszcze tylko parę minut.
Przecież co ja niby takiego zrobiłam przecież jestem dorosła.No właśnie ale oni tego nie rozumieją.Takie są właśnie wady bycia w rodzinie królewskiej.Chociaż w pewny stopniu uciekłam z domu..Jebać to co ma być to będzie.Najważniejsze że osoba która jest dla mnie najważniejsza jest koło mnie...
-Jesteśmy-krzyknął Louis
Razem z Zaynem trzymając się za ręce weszliśmy do domu.
-Boje się -szepnęłam
-Ja też damy radę-również szepnął.
Tak jak się spodziewałam rodzice już na nas czekali.
-Madie pozwolisz do mnie do gabinetu-warknął ojciec-sama-dodał gdy zniknął już w pomieszczeniu
-Dasz rade-Zayn cmoknął mnie w usta
-Ja czekam-krzyknął.Ughh..coś czuję że szykuje sie niezła awantura
Weszłam do gabinetu ojca zamykając za sobą drzwi.
-Tato ja..
-Zamknij się-krzyknął a moje oczy momentalnie się rozszerzyły.Pierwszy raz odezwał się tak do mnie.Skoro tak będziemy rozmawiać to prosze bardzo.
-Bo co ?!Myślisz że kim jesteś?!!Zrobiłam to co chciałam.To moje życie i mam prawo robić to co mi się podoba.
-Nie takim tonem po pierwsze.Po drugie jestem twoim ojcem i trochę szacunku.
-Słucham szacunku to ty się pierwszy do mnie wydarłeś..
-Nie skończyłem..-ponownie syknął-Po trzecie będziesz mogła robić to co chcesz gdy nie będziesz na moim utrzymaniu i zamieszkasz sama ale jak do tej pory mieszkasz tutaj i ...
-Czego ty kurwa nie rozumiesz?!Mam tego dosyć ma dosyć tego popieprzonego życia.Nie chcę tu mieszkać zrozum to w końcu chce normalnego życia
-Oh..Madie jaka ty jesteś jeszcze głupia.Bez
tego wszystkiego będziesz nikim rozumiesz..tak bardzo chcesz normalnego życia proszę bardzo ja ciebie tutaj nie będę trzymał
-Och..tak dobrze jutro mnie tu nie będzie-wyszłam trzaskając drzwiami.Czyli jestem wolna tak..dobrze nareszcie nie chce tego wszystkiego jeszcze zobaczy.Nie chce jego pieniędzy nie chce nic dam sobie radę w życiu bez jego luksusów.Po wyjściu z pokoju od razu natknęłam się na mamę
-Madie musimy porozmawiać
-Ale nie mamo nie ma już o czym spokojnie dogadałam się już z ojcem i znaleźliśmy doskonałe rozwiązanie
-Jakie?
-Wyprowadzam się jutro
-Co Madie ?-
-Możesz mu podziękować,a teraz wybaczysz ale pójdę się spakować
Gdy wchodziłam usłyszałam tylko krzyki mojej matki *Coś ty narobił.Wiesz że właśnie straciłeś swoją jedyną córkę* *Prędzej czy później sama do nas przybiegnie zobaczysz*
Och żeby nie był taki pewien.
Weszłam do pokoju na łóżku leżał rozwalony Malik.
-I co?-od razu się podniósł
-Nic-usiadłam koło niego
-Jak to nic przecież krzyki było słychać aż tutaj
-Wyprowadzam się
-Co?-krzyknął-Jak się wyprowadzasz.Wyrzucił Cię z domu?O co chodzi?
-Nie ja sama tak zdecydowałam.Mam szansę na zwykłe życie nie chcę stracić takiej szansy
-Idę w tobą
-Co?-podniosłam się na równe nogi-Nie rób tego przeze mnie.Dam sobie radę.
...........................
___________________________________
No i jest kolejny rozdział .Mam nadzieje że się podoba.
No to w kom. chwalcie sie co dostaliście pod choinkę i jak wam święta minęły :)
Trolololo ale się porobiło :* Sorki, że wcześniej nie skomentowałam, ale byłam u rodziny (bez neta) ale nadrabiam zaległości :)
OdpowiedzUsuń