piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 23

Po paru minutach byliśmy już pod domem.
-Zayn..-powiedziałam łagodnie lecz odpowiedziała mi cisza.Chłopak nadal siedział na miejscu kierowcy i patrzył się przed siebie.-Przepraszam-wyszeptałam
-To twoje życie rób co chcesz
-Ale...
-Po prostu chodź nie chce się kłócić-wysiadł z samochodu i zabrał nasze torby.Ja podążyłam za nim.Muszę z nim dzisiaj porozmawiać nie chcę żeby było pomiędzy nami źle przez głupie fajki.
-Czy mnie oczy nie mylą?!-przed dom wybiegła babcia
-Cześć babciu-uśmiechnęłam się do niej.
-A ty pewnie musisz być Zayn,miło Ciebie w końcu poznać-uściskała Zayna tak samo jak mnie jak nie mocniej.Przez co zachichotałam pod nosem.- Wchodźcie akurat upiekłam szarlotkę,dziadka jak zwykle nie ma nad tym jeziorem siedzi,że to mu się nie znudzi.
-To może my się po niego przejdziemy ?
-Madie to jak idziecie wstąpili byście jeszcze do sklepu
-Oczywiście nie ma sprawy
-To tu macie listę czekaj zaraz dam Ci pieniądze
-Tak tak my idziemy-nigdy nie chciałam brać od babci pieniędzy gdy byłam z nią na zakupach lub robiłam je jej.
-Ale Madie...
-Nie martw się ja zapłacę
-Och no co za uparciuch-rzuciła jeszcze babcia zanim wyszliśmy
-Możemy teraz spokojnie porozmawiać?-zapytałam
-O czym?-odwrócił głowę w przeciwną stronę obserwując dzieci które bawiły się na placu zabaw
-Dobrze wiesz o czym mówię
-Ale to twoja sprawa chcesz się truć proszę bardzo-warknął
-Niby moja ale jesteś zdenerwowany
-Bo wiem co to znaczy palić i jakie są tego konsekwencje.Trujesz się tym cholernie dziewczyno.-stanął w miejscu i spojrzał mi w oczy
-Co mam zrobić skoro to jest silniejsze ode mnie
-Przezwycięż to
-Łatwo Ci powiedzieć-odwróciłam się i ruszyłam zostawiając chłopaka za mną.
-Przepraszam-załapał mnie w pasie i położył głowę na moim ramieniu-Przepraszam że tak zareagowałem.
-Masz racje Zayn,i dobrze o tym wiem ale ja nie potrafię z tym skończyć
-Dasz radę pomogę Ci z tym
-Dziękuję Kocham Cię
-Ja Ciebie też,chodźmy już lepiej do tego sklepu i po twojego dziadka.
Poszliśmy razem do sklepu kupiliśmy potrzebne rzeczy i skierowaliśmy się do dziadka.
 -Zawsze tutaj z nim przychodziłam na ryby-uśmiechnęłam sie pod nosem
-Widać że masz z nimi bardzo dobry kontakt-Zayn również się uśmiechnął i objął mnie ramieniem.
Z daleka zauważyłam postać mojego dziadka.Chyba się już szykował na powrót do domu.
-Chodź-pociągnęłam Zayna za rękę.-Może pomóc-stanęłam obok
-No nie wierze Madie jak miło znowu Cię widzieć-zaczął mnie ściskać.Ale jakoś nie za bardzo mi to przeszkadzało.Kochałam ich najbardziej na świecie.
-To jest Zayn mój chłopak-powiedziałam a dziadek z Malikiem uścisnęli sobie ręce
-Sporo o tobie słyszałem kolego-uśmiechnął się
-Mam nadzieje że dobre rzeczy-Zayn pomógł  z torbą i ruszyliśmy w stronę domu.
-Oczywiście.Rozumiem że babcia was znowu przysłała
-A jak inaczej-zaśmiałam się.Zayn szybko odnalazł język z moim dziadkiem.Cały czas o czymś dyskutowali.Nawet gdy już weszliśmy do domu.Cieszyłam się że załapali dobry kontakt.
-Kupiłam wszystko-postawiłam torby na stole
-Madie proszę weź te pieniądze-babcia położyła banknoty na stole.
-Nie ma mowy-wzięłam butelkę z wodą i upiłam łyk.
-Madie-babcia spojrzała na mnie prosząco
-Możesz mi podziękować inaczej..hmmm.poproszę kawałek tej pysznej szarlotki
-Och oczywiście-zaśmiała się-Masz bardzo przystojnego chłopaka złotko-szepnęła nachylając się nad wysepką
-Babicu-zaśmiałam się.Mmmm ta szarlotka niebo w gębie.-Pyszne-powiedziałam z pełną  buzią
-Och Madie Madie ja tylko mówię prawdę.Po za tym pierw przeżuj ,potem mów-zaśmiała się i powróciła do krojenia warzyw-A tak w ogóle to gdzie Zayn z dziadkiem
-Nie mam pojęcia-zaczęłam wiercić się na stołku by  zobaczyć jak najwięcej w innych pomieszczeniach lecz nigdzie ich nie widziałam.-Pewnie jakieś męskie sprawy
-Macie jakieś plany z Zaynem na wieczór
-Ymm..nie wiem może pokaże mu okolice a czemu?
-Nie wiem na którą kolacje robić na 18?
-Tak myślę że będzie w porządku a co będzie?-stanęłam koło niej i włożyłam już pusty talerzyk od ciasta do zlewu.
-Kurczak w miodzie Na deser Tiramisu  i mus czekoladowy co ty na to?
-Mmmm pycha
-Mogła byś iść zawołać dziadka muszę go wysłać gdzieś
-To może ja pójdę
-O nie nie nie niech on się ruszy nic mu nie będzie
-No dobrze przy okazji znajdę Zayna
Wyszłam z kuchni.Pierw skierowałam się do salonu,potem na piętro,ogród nic.Nagle Zayn wyszedł z dziadkiem z piwnicy.
-Co wy tam robiliście?-założyłam ręce na piersi.Próbowałam udawać groźną co oni robili w piwnicy
-Yyy..pokazywałem Zaynowi dom-lepszej wymówki to nie mieli
-I wziąłeś go do piwnicy hmmm...może raczej do winiarni-no tak zapomniałam nadmienić że mój dziadek jest kolekcjonerem win jak i również uwielbiał je próbować.
-To ja może pójdę do babci-powiedział dziadek i pobiegł do kuchni.Łał ma niezłą kondycje.Też chce mieć  tak  w tym wieku.
-Piliście?-zapytałam prosto z mostu
-Nie...no co ty gdzie tam..-zaczął uciekać wzrokiem co oznaczało jedno kłamał.
-Nie no ja nie mogę was zostawiać we dwóch-opuściłam ramiona
-Tylko lampkę wina, jedną małą-objął mnie w pasie
-Nie musisz sie tłumaczyć ile wypiłeś-oparłam swoje czoło o jego
-Ale chce żebyś wiedziała.Po za tym i tak wiesz już że piłem to możesz wiedzieć też ile.
-Mamy jakieś plany na wieczór?-zapytałam
-Nie wiem myślałem że możemy gdzieś iść razem hmm..
-Brzmi okej.Ale na 18.00 jest kolacja.
-Hmm...a co na deser-zaczął całować moją szyję zjeżdżając na dół aż jego usta znalazły sie na moim obojczyku.
-Tiramisu i mus czekoladowy
-Eeee tam wolał bym coś innego-ugryzł mnie lekko.Na co odpowiedziałam cichym jęknięciem.Czułam jak  całuje bolące miejsce po czym dmuchnął w moją szyję zimnym powietrzem.Przez moje ciało przeszedł dreszcz.Gdyby Zayn nie trzymał mnie w pasie pewnie leżała bym już dawno na podłodze.
-Ejej przestań-odsunęłam od siebie chłopaka
-Wiem że Ci się to podoba-zassał skórę na mojej szyi na ci odpowiedziałam jęknięciem.Czułam ja lekko się uśmiecha.
-Chodź idziemy-chłopak złapał mnie za rękę
-Gdzie?-zapytałam
-Nie wiem przejść się
-Ale mieliśmy iść  po kolacji
-Mam pomysł poczekaj chwilę weź bluzę bo wieczorem jak będziemy wracać będzie Ci zimno.
-Zayn gdzie..
-Zaraz wracam-uśmiechnął się i zniknął.Ja pobiegłam do swojego pokoju.Nigdzie nie mogłam znaleźć swojej bluzy.Więc do torby spakowałam Malika.Wzięłam jeszcze swój telefon i zeszłam na dół.

________________________________________________________________
Hejka no to mamy kolejny rozdział to już 23 łał a ja się dopiero rozkręcam.
Przepraszam ze tak długo nic nie dodawałam ale rozumiecie koniec semestru.
Ferie mam dopiero od 3 lutego.Pierwszy tydzień na pewno będę w Polsce a na drugi jadę raczej
do cioci do Niemiec.Więc nie wiem jak to będzie z rozdziałami.Proszę komentujcie 


-

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 22

-Zayn kolacja-prawie krzyknęłam podnosząc się.
-Jaka kolacja?
-Normalna.Wszystkim przypominałam a sama zapomniałam.Ubieraj się i chodź.
-Musimy-zamruczał i mnie do siebie przyciągnął
-Tak musimy chodź.
Szybko zebrałam swoje ciuchy i zaczęłam się ubierać,tak samo jak Zayn.Nagle poczułam jak łapie mnie w pasie.
-Kocham Cię-wyszeptał mi do ucha
-Ja Ciebie też a teraz chodź-pociągnęłam go za rękę.Weszliśmy razem wtuleni do jadalni.Gdzie byli już wszyscy no tak 15 minut spóźnienia.
-O są nasze gołąbeczki-odezwał się Harry.Tak jak myślałam na jednym zdaniu się nie skończyło.
-Nie ładnie się spóźniać.Chcieliśmy was zawołać ale nie wolno przerywać w takim momencie-Louis poruszył  zabawnie brwiami,a moje policzki momentalnie nabrały kolor czerwony.
-Zamknij się- powiedzieliśmy w tym samym czasie
-Bo to nie wypada przeszkadzać-teraz wtrącił się Harry.Oboje z Louisem zaczęli wyprawiać jakieś dziwne miny.Ughhh..co za idioci.
-Może byście chłopcy zajęli tak się swoimi sprawami-wtrącił się ojciec.No nie powiem zaskoczył mnie.-Chociaż mają racje nie ładnie przeszkadzać-zaczął się śmiać
-Tato-skarciłam go wzrokiem tak samo jak moja mama,a on momentalnie ucichł.Spojrzałam na Zayna który też jak te 3 osły chichotał pod nosem.
-Coś Cię śmieszy?-zapytałam tak by on mógł tylko usłyszeć.Nie musiałam akurat jakoś szeptać czy coś podobnego.Ponieważ każdy zajął się swoimi sprawami więc był niezły gwar.
-Mnie no coś ty.Od razu widać że twój tata ma lepszy humor.
-Wiesz że to tylko dzięki tobie się pogodziliśmy.Gdyby nie ty pewnie teraz pakowała bym się.Dziękuję-wyszeptałam i pocałowałam go w policzek.
-Liczyłem na coś więcej-wyszczerzył się
-I tak już chyba dzisiaj za dużo dostałeś.
Po kolacji wszyscy poszliśmy do swoich pokoi.Oczywiście my z Zaynem do mojego.
Ale już grzecznie poszliśmy spać.
Rano o ile 12 po południu można było nazwać ranem.Dopiero wstałam,hmmm..wstałam to mało powiedziane zostałam wyciągnięta siłą przez Zayna.
-To co dzisiaj robimy?-zapytał kładąc się koło mnie.Ja się w niego tylko wtuliłam
-Nie mam pojęcia jeszcze parę dni i szkoła.
-Trzeba jakoś wykorzystać te dni.Mam pomysł.Spakuj parę najpotrzebniejszych rzeczy na jedną noc zaraz wracam-i już go nie było w pokoju.Co on znowu kombinuje.
Nie myśląc już o niczym innym zaczęłam pakować swoje rzeczy.
-Gotowa?-do pokoju wpadł pan Malik z jakąś torbą na ramieniu domyślałam się że to jego rzeczy.
-Zayn co ty znowu kombinujesz?-założyłam ręce na piersi i oparłam się o biurko
-Chodź nie chcę jechać po nocy
-Gdzie jechać no Zaaaayyn-przeciągnęłam.Dlaczego on mi nie chcę powiedzieć,to nie jest fair.Czasami naprawdę zachowuję się jak rozkapryszony dzieciak ale co poradzić.
-To niespodzianka chodź,nie martw się twoi rodzice już wiedzą.
-Taa o to się akurat najmniej martwię-burknęłam a Zayn tylko na mnie spojrzał-No co?-zapytałam
-Nic po prostu daj spokój już z nimi chcą dobrze doceń to.Kochają Cię..ciesz się tym nie każdy tak ma dobrze jak ty-ostatnie słowa wypowiedział tak cicho że prawie ich nie usłyszałam tym bardziej że głos mu się łamał.Postanowiłam na razie nie poruszać tego tematu.Ale kto wie może w najbliższym czasie sie go o to spytam.
-Dziękuję-stanęłam na przeciwko niego torując mu tym samym drogę
-Za co?-uśmiechnął sie szeroko ukazując swoje śnieżno białe zęby
-Za to że jesteś-cmoknęłam go w usta
-Dobra dość czułości wsiadaj czeka nas długa droga-otworzył mi drzwi a ja wsiadłam na przednie miejsce.Umieszczając od razu na tylnym siedzeniu moją torebkę.Przez połowę drogi śmialiśmy się z różnych rzeczy,wygłupiając się przy tym co nie miara.
-Robimy postój muszę zatankować-zjechaliśmy z autostrady na stacje.
-Okej to ja pójdę sobie coś kupić.-wzięłam portfel i szybko udałam się do sklepu.Wzięłam paczkę jakiś cukierków i twixa.Gdy podeszłam do lady by zapłacić nie wiem co mną zawładnęło ale musiałam..tylko Zayn nie mógł się niczego dowiedzieć
-To wszystko-zapytała kasjerka
-Jeszcze niebieskie L&M-zapłaciłam za zakupy i udałam się do wyjścia
Gdzie  napotkałam już  Zayna.
-Już?-zapytałam zdziwiona
-Jak byś nie zauważyła z drugiej strony też jest kasa z MONITORINGIEM NA TĄ PIERWSZĄ-ostatnie słowa bardzo podkreślił
-Och..nie zauważyłam-spuściłam głowę
-Czyżby?-zakpił-Oddaj to
-Zayn..
-Po prostu daj-zacisnął szczękę.Sięgnęłam ręką do kieszeni spodni z których wyciągnęłam paczkę.
-Proszę-podałam mu.Wziął ode mnie papierosy i ruszył w stronę samochodu.Zanim do niego wsiadł wyrzucił fajki do kosza obok.Co mu nagle odbiło zawsze palił a teraz nagle mu to przeszkadza.Muszę zapalić bo zaraz chyba wybuchnę.Przez ostatni czas nie miałam w ogóle żadnego papierosa w buzi.
Wsiadłam na przednie siedzenie i zapięłam pasy.Jechaliśmy w milczeniu.Żadne z nas się nie odzywało co dla mnie było krępujące.Spojrzałam w stronę Zayna. Ręce miał mocno zaciśnięte na kierownicy.Z jego twarzy udało mi się jedynie wyczytać że był bardzo zamyślony.Wbiłam wzrok w szybę.Gdzie my tak w ogóle do cholery jedziemy.Zaraz przypominam sobie tą drogę aż za  dobrze,czyżby nie...zresztą on nie wie gdzie to a może rodzice mu powiedzieli albo nawet Louis.
-Zayn..-drżącym głosem wypowiedziałam jego imię
-Hmm....-wyrwał się z zamyślenia
-Czy my jedziemy do mojej..
-Tak-uciął w połowie zdania.Postanowiłam się już nie odzywać ponieważ słyszałam w jego głosie że nie był za skory do rozmowy.
Po jakiejś godzince byliśmy już na miejscu.

_______________________________________________________________________
Hej,hej,hej heloł :) No tak jest kolejny rozdział.Jak na razie następne mogą pojawiać się trochę później.
Kończy się przerwa i czas do szkoły.Lecz już niedługo czyli tak koniec stycznia początek lutego,będę miała ferie zimowe więc na pewno będą nowe rozdziały.Kolejny jest już w połowie napisany.Może będzie już na następny
weekend ,ale nie obiecuje mam nadzieje że nie będę miała już tyle nauki.Co do zawieszania bloga,wstrzymuje się jak na razie z tym jedynym z powodów jest zastraszanie mnie w kom. haha tym bardziej wole nie ryzykować. :D
Pracuje jak na razie jeszcze nad zwiastunem nie wiem co z tego wyjdzie ale zobaczymy :P
Pozdrawiam :******

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 21

Nagle drzwi pokoju się otworzyły i stanęła w nich moja mama.
-Zayn-spojrzała na chłopaka-i ty Madie-teraz na mnie-proszę zejdźcie do gabinetu ojca.
-Ja nigdzie nie idę-krzyknęłam
-Zaraz zejdziemy-tym razem wtrącił się Zayn.Gdy moja mama zniknęła za drzwiami.Od razu rzuciłam się na łóżko.
-Ja nigdzie nie idę rozumiesz czy mam Ci przeliterować.Ja już z nim rozmawiałam i nie mam zamiaru po raz drugi przez to brnąć.
-To ja pójdę sam
-Rób co chcesz ja idę się zaraz pakować
Chłopak zszedł na dół,sama nawet nie wiem po co to robi.Już się boje co mój kochany ojczulek mu nagada.
Nadal leżałam na łóżku,myślałam jak to teraz będzie nowe życie.Czy dam sobie radę z tym wszystkim.
Po jakiś 10 minutach do pokoju wkroczył Zayn.Nic nie mówiąc przerzucił mnie sobie przez ramię i wyszedł z pokoju kierując się na dół.
-Zayn co ty robisz puść!!-zaczęłam krzyczeć i kopać
-Nie ma mowy wy musicie porozmawiać.On jest twoim ojcem Madie tak nie może być
-Ty nic nie rozumiesz..
-Rozumiem o wiele więcej niż Ci się może wydawać-przerwał mi
-Ughhh Zayn puść proszę bo się na Ciebie obrażę
-Proszę bardzo obrażaj się jeszcze mi za to kiedyś podziękujesz-nagle mnie postawił.Dopiero teraz zauważyłam że jestem z powrotem w gabinecie ojca.
-Dziękuję Zayn-odezwał się mój ojciec.Stał przy oknie i jeszcze ani razu się do mnie nie odwrócił.
-To ja już pójdę w razie czego będę za drzwiami.
-Możesz mi wyjaśnić po co ta całą szopka-wydarłam się na ojca.
-Usiądź-wskazał na fotel na przeciwko jego biurka i sam zasiadł na przeciwko.
-Nie
-Madie proszę chce tylko spokojnie porozmawiać i znaleźć jakieś rozwiązanie
-Jakim cudem chcesz do tego wszystkiego znaleźć jakiekolwiek   rozwiązanie.Czy ty nie widzisz tego wszystkiego co się dzieje.Mam dość tego życia ciągłe uroczystości,nagany za to jak się schlam i jakiś jebany paparazzi zrobi mi zdjęcie mam tego dość.Czy nie może być jak w normalnej rodzinie..
-Normalnie czyli jak?-zapytał
-Żartujesz sobie ze mnie czy co?!
-Madie chcę wiedzieć czego ode mnie oczekujesz.Jesteś moją córką.
-Nagle jestem twoją córką.Dopiero teraz zacząłeś się mną interesować.Cały czas sie za mnie wstydziłeś.No tak bo zobacz jak sie ubieram,jakie mam maniery od małego nie byłam tym kim ty zawsze chciałeś bym była,czyli zadufaną w sobie księżniczką którą obchodzi własny tyłek i nic po za tym.Nigdy nie będę taka jak wy jesteście egoistami rozumiesz..zwykłymi egoistami
-Nie masz prawa tak mówić
-Zaczyna się-zakpiłam-A co może mi zabronisz.To mam pomysł spisz słownik słów które mogę używać
-Nawet gdybym to zrobił i tak łamała byś wszelkie  przepisy.Zamiast oceniać mnie czy matkę spójrz na siebie.Łamiesz wszelkie przepisy nigdy się nie słuchasz.Zaakceptowałem twój styl ubierania się nawet twój cholerny tatuaż ale tobie jak zwykle jest za mało.Wiesz jak się czułem przed tymi ludźmi..
-A wiesz jak ja-przerwałam mu.Czułam jak w moich oczach zbierają się łzy.Tak bardzo chciał rozmawiać i co nagle zamilkł.-Stałam tam z moim chłopakiem pomyśl jak on mógł się poczuć,już nie mówiąc o mnie.Nie możesz mi kazać związać się z jakimś kolesiem ponieważ media wyrobiły sobie zdanie na temat relacji pomiędzy naszą a ich rodziną.To niedorzeczne.Wyobraź sobie jak byś to był na moim miejscu jak byś się czuł.-Nadal nic nie odpowiadał-Czemu nagle zamilkłeś.Przecież tak bardzo chciałeś ze mną rozmawiać.
-Madie ja przepraszam-wypowiedział się w końcu a na jego policzkach dostrzegłam łzy.Mój tata płakał ,a ja tam stałam i nie mogłam w to uwierzyć.-Przepraszam za wszystko-wyszeptał.Nie mogłam już wytrzymać łzy wylewały się z moich oczu.Nie myśląc o niczym rzuciłam się w ramiona ojca.Tak bardzo go kochałam.
-Wiesz jak się cały czas czułam..jak byś mnie odrzucał.Nie byłam tą..tą...taką twoją wymarzoną księżniczką już wiem jak mogę to inaczej nazwać.Byłam taka inna niż wszyscy i dla tego byłam odrzucana.
-Nigdy nie byłaś przez nikogo odrzucana.Jesteś wyjątkowa a nie inna rozumiesz.Kocham Ciebie jesteś moją kochaną córeczką i zawsze tak zostanie musisz o tym pamiętać.
-Kocham Ciebie tato
-Ja Ciebie też.Ale muszę przyznać że co do chłopaków to masz oko.Ten twój Zayn to wszystko dzięki niemu.Gdyby nie on nikt chyba nie przemówił by mi do rozumu.Już myślałem że go zabiję gdy zaczął mnie wyzywać ale miał racje.To dobry chłopak.
-Wiem o tym-uśmiechnęłam się-A teraz tato wybaczysz ale pójdę mu podziękować
-Madie jest jeszcze jedna sprawa
-Słucham-obróciłam się już przy drzwiach.Nagle do pokoju weszła mama.
-Jezu już myślałam że się pozabijaliście jakoś za cicho mi było.To ja wyjdę.
-Nie mamo zostań ja już właśnie miałam iść.Więc o co chodzi?-zwróciłam się do ojca
-Co do wyprowadzki..
-Nie martw się zostanę-uśmiechnęłam się,a tata to odwzajemnił.Mama za to stałą jak wmurowana.-Kocham was-krzyknęłam i wybiegłam z pokoju.Gdy wchodziłam po schodach słyszałam tylko.Jak mój tata zapewniał mamę że wszystko jest już jak trzeba mama pewnie stała jak wmurowana no tak  kiedy ona widziała mnie w takim dobrym nastroju po rozmowie z ojcem.
Gdy byłam już koło drzwi ktoś złapał mnie za rękę.
-Hej mogły byśmy porozmawiać-to była Taylor
-Ymmm..jasne-powiedziałam niepewnie
Razem z dziewczyną weszłam do jej pokoju.Usiadłam na przeciwko niej na łóżku.
-Słuchaj bo ja...ja..
-Ty co-przymrużyłam brwi
-Chciała bym Cię przeprosić-wypowiedziała na jednym tchu
-Mogła byś powtórzyć bo chyba źle zrozumiałam-zakpiłam
-Przepraszam jasne.Wiem że źle zrobiła.Byłam twoją kuzynką Nie powinnam była robić Ci tego wszystkiego ,a już na pewno nie odbijać Ci chłopaka.-nie powiem zatkało mnie.Ona mnie przeprasza,po tym wszystkim jak się nacierpiałam.
-Powiedz mi tylko dlaczego?Dlaczego to robiłaś?
-Nie wiem czułam się gorsza.Ty zawsze byłaś ładniejsza,chłopaki woleli Ciebie.Wtedy liczyło się tylko to że jesteś księżną.Zazdrościłam Ci tego.
-Przecież mnie to nie obchodziło i dobrze o tym wiedziałaś.Nigdy z tobą nie faworyzowałam,nie chciałam być od Ciebie lepsza.
-Przepraszam nie powinnam była..ja tak bardzo przepraszam-rozpłakała się.Nie mogłam już na to patrzeć.Po prostu ją przytuliłam
-Wybaczam Ci-wyszeptałam
-Muszę powiedzieć tobie jeszcze coś ważnego.
Wtedy gdy ty przyszłaś z miasta,a Zayn był u mnie.Poprosiłam go wtedy o tą naprawę komputera.Nie zmyślałam naprawdę coś mi się z nim stało...
-Okej rozumiem po prostu nie mogłaś sobie z nim poradzić..
-Ale to nie wszystko.Ja..ja wtedy próbowałam go pocałować.Ja wtedy nie myślałam o tym wszystkim przepraszam nie wiem co we mnie wsąpiło-nagle zamarłam.Nie no kurwa nie przed chwilą mnie przepraszała a teraz wyjawia mi że całowała się z moim chłopakiem.
-Nie wierze-wyszeptałam i spojrzałam na nią.Gdyby moje spojrzenie mogło zabijać ona nie żyła by już na pewno.
-Nie nie do niczego nie doszło..chodzi o to że przepraszam Ciebie za to nie powinnam nawet próbować takich rzeczy.Przepraszam-mówiła z prędkością światła.Momentalnie oprzytomniałam..
-Jak to nie doszło nie rozumiem
-Mogę Ci jedynie powiedzieć że takiego chłopaka jak Zayn to tylko ze świecą szukać
-Mogła byś mówić jaśniej
-Nie dał się pocałować.Jeszcze mało co a od niego bym oberwała za to.Tym bardziej że jest z tobą i nigdy by tobie tego nie zrobił.Siedział u mnie i nie mógł sobie wybaczyć że doszło aż to tak daleko.
-Zaraz zaraz bo sie gubię,czyli nie całowaliście się
-Nie
-Zayn do tego nie dopuścił tak-próbowałam sobie jakoś wszystko poukładać w głowie
-Tak-spuściła głowę..-Ale ja naprawdę ciebie przepraszam obiecuję że nigdy nie zrobię czegoś podobnego.
-Taylor ja..
-Tak wiem nawaliłam.Przepraszam Ciebie za wszystkie przykrości.Zaraz pójdę porozmawiać z twoim ojcem o powrocie do domu.
-Nie-krzyknęłam gdy dziewczyna była już w połowie pokoju-Nie rób tego
-Dlaczego przecież mnie nienawidzisz
-Wiesz co Ci powiem.Czasem osobie łatwiej jest przebaczyć gdy przed kimś i przed samą sobą przyznaje że zrobiła błąd.Wiem że wiesz że źle zrobiłaś,dlatego nic więcej od Ciebie nie oczekuję.Mam nadzieję że rozumiesz o co mi chodzi i nigdy więcej nie wywiniesz ani mi ani nikomu takiego numeru.
-Obiecuje
-No to chodź tu kuzyneczko-otworzyłam ramiona i ją uściskałam.To chyba najlepszy dzień w moim życiu.
-Dziękuję Ci jestem taka szczęśliwa
-Ja też ale wiesz co muszę lecieć do Zayna.Zobaczymy się za godzinę na kolacji,a właśnie jak byś mogła przekazać reszcie że za godzinkę w jadalni
-Jasne
-Dzięki-krzyknęłam wchodząc do pokoju.
-I jak?Pogodzeniu z tatą-Zayn podniósł się momentalnie z łóżka.No to my sobie teraz panie Malik pogadamy.
-Rozmawiałam z Taylor-spojrzałam na niego
-Nie za bardzo rozumiem-zmarszczył brwi
-To może sobie przypomnisz co działo się gdy naprawiałeś jej komputerek hmmm
-Madie to nie tak.To ona ale ja..-przerwałam mu pocałunkiem.Biedy za dużo się chyba zamęczył haha.
-Wiem wszystko
-Madie ja przepraszam nie powinienem do niej wtedy iść
-Nie tłumacz się już-znowu go pocałowałam.Chwila i stałam przyciśnięta przez Zayna do ściany.
-Tak bardzo Cię kocham-wyszeptał w moje usta.W które po chwili znowu złączyły się z jego.Moje nogi uginały się pod wpływem kolejnych pocałunków.Nie wiedziałam jak długo jeszcze ustoję.Zayn chyba to zauważył i złapał mnie za nogi,którymi oplotłam go w talii.Całował mnie namiętnie a zarazem z czułością.Razem z ze mną na rękach zaczął kierować się w stronę łóżka na którym za chwile leżeliśmy.Zaczęliśmy pozbywać się swoich ubrań.Gdy byliśmy już nadzy
Zayn zbliżył sie do mnie po czym spojrzał mi w oczy.
-Jesteś pewna
-Jak niczego innego-po tych słowach pocałował mnie namiętnie i poczułam jak we mnie wchodzi.
To było coś wspaniałego.Nie można opisać tego słowami.
-Kocham Cię-wypowiedzieliśmy razem.W tym samym czasie gdy przyszło spełnienie.
**************************************************************************
Tak wiem zawaliłam.Wszyscy pogodzeni.Ale nie martwcie się sielanka nie potrwa zbyt długo.Sorry za końcówkę ale nie umiem pisać scen +18 to nie moja działka.
Od razu zabieram się za pisanie kolejnego rozdziału.Akurat dzisiaj naszła mnie wena.Może to i dobrze i tak zaraz do szkoły i znowu nie będzie czasu.
Dziękuję osobom które komentują.Wiem chociaż że jest ktoś komu chce się czytać moje wypociny :)
Proszę kom. zastanawiam si nawet nad zawieszeniem bloga