sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 27

Znowu to samo.Nie wierzy mi.Zaufanie to podstawa.Jaka ja byłam głupia mogłam je od razu wywalić,a nie chować pod poduszkę.No tak nie mam wytłumaczenia ,nie mogę mu powiedzieć że to Wailyha.Zabił by ją chyba na miejscu.Sam przestał palić,a jak by się dowiedział,że robi to jego młodsza siostra.Najbardziej boli mnie to że mi nie ufa.Usiadłam na ławce w parku.Robiło się już ciemno,latarnie oświetlały drogę.Co jakiś czas przejechał  samochód.Nie była to zbyt ruchliwa ulica.Spojrzałam na swój ubiór.Jasne jeansy do tego miętowa bluzka z koronką,maxy no i granatowa bluza.Ściągnęłam ją z siebie rozwiązałam włosy i przeczesałam palcami.Wstałam z ławki i przejrzałam się w samochodzie który stał zaparkowany obok wyjścia z parku.Nie wyglądam nawet tak źle.Sprawdziłam swoje kieszenie mam telefon dzięki bogu.Otworzyłam tylną klapkę mojego telefonu.
-Jest-wyszeptałam i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.Wyjęłam swoją kartę z bankomatu.No dobra czas się zabawić.Złapałam taksówkę która właśnie przejeżdżała.
-Do Funky Buddha-to chyba mój ulubiony klub.Po paru minutach byłam już na miejscu.Było mega dużo osób.Ruszyłam do wejścia ignorując wyzwiska ludzi którzy stali w kolejce.
-Siema Tom-przybiłam żółwika z ochroniarzem.Znam chyba wszystkich ochroniarzy w klubach w Londynie.
-Dzisiaj sama-uniósł brwi
-Niestety wyższa konieczność.Mogę?-wskazałam palcem na drzwi
-Jasne wchodź ty zawsze-uśmiechnął się i wpuścił do środka.Od razu ruszyłam do baru.
-Coś mocnego poproszę-krzyknęłam tak aby barmanka mnie usłyszała.Nigdy jej tu jeszcze nie wiedziałam musi być nowa.Nagle dostrzegłam Nathana który wychodził z magazynu.
-Ej ty przystojniaku-krzyknęłam śmiejąc się
-Że cc..-odwrócił się w moją stronę-No nie wierzę nareszcie nas odwiedziłaś gwiazdo-podszedł do mnie i przytulił.Trochę dziwnie to wyglądało bo dzieliła nas lada.-Sama przyszłaś-uniósł brwi?
-Muszę odreagować
-Chłopak?-oparł się o blat
-Zgadłeś-zrobiłam dziubek z jednej strony buzi.
-Proszę-blondynka postawiła przede mną drinka.
-A poznajcie się to jest Andrea moja dziewczyna-objął ją ramieniem i wyszczerzył się jak głupi-Andrea poznaj to Madeline..
-Madie wystarczy-przerwałam mu i podałam dziewczynie rękę uśmiechając się do niej przyjaźnie
-Dobra to ja was zostawiam mam jeszcze sporo do zrobienia.-zniknął ponownie w magazynie.Taa dzięki Nathan przecież ja jej nawet nie znam ugh..
-Od kiedy jesteście razem?-zapytałam dziewczynę.
-Od jakiś 3 tygodni-uśmiechnęła się-Nathan to wspaniały chłopak
-Tak wiem-również się uśmiechnęłam
-Czy..wy..no wiesz-podniosła wzrok na mnie rumieniąc się lekko-Czy wy byliście razem?-w tym samym czasie zakrztusiłam się drinkiem.
Odkaszlnęłam ja i Nathan hahaha dobra fajny jest..dobra raz sie pocałowaliśmy ale to była gra no i byliśmy pijani.
-Nie no co ty-zaśmiałam się-Nie żeby coś Nathan to wspaniały chłopak ale jesteśmy tylko przyjaciółmi.-Widać że dziewczyna odetchnęła.
-Przepraszam że Cię uraziłam ale wiesz..zaraz zaraz zaczęła mi się przyglądać to ty jesteś Madeline Middleton?
-Yy..taa-pociągnęłam spory łyk drinka
-O mój boże to zaszczyt..
-Przestań proszę-spojrzałam na nią błagalnie
-Wybacz ale nie codziennie można spotkać kogoś z rodziny królewskiej.Proszę mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie.
-Eh..no okey niech będzie-uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.Dziewczyna wyciągnęła swój telefon  zrobiła nam zdjęcie.
-Mogę poprosić jeszcze jednego takiego drinka
-Jasne już się robi-poczułam jak mój telefon wibruje mi w kieszeni.Spojrzałam na wyświetlacz miałam 20 nieodebranych połączeń od Zayna.Mój telefon ponownie zaczął dzwonić.Teraz się martwi super.Wyłączyłam telefon w ogóle sie nim nie przejmując.Wypiłam jeszcze parę drinków po czym wyszłam z klubu.Nie miałam ochoty na zabawę chciałam sie jedynie porządnie upić i chyba mi sie to udało.Wsiadłam do jednej z wielu taksówek które stały pod klubem.Po paru długich minutach byłam już pod domem..haha domem to mój zamek.Tylko że mój książe ma swoje humorki.Cała roześmiana weszłam do domu.Paru strażników pokręciło tylko głową gdy mnie zobaczyli.No co księżniczka też człowiek.Próbowałam zachować równowagę na schodach by nie narobić hałasu.Uff..udało mi sie nikt mnie nie widział.Weszłam do pokoju i zapaliłam światło.
-Oo..mój książe-zaczęłam chichotać jak debilka
-Jesteś piana-wstał z łóżka i stanął przy oknie opierając się o nie plecami
-Co pić też mi zabronisz-uniosłam brwi-Jestem dorosła mogę robić to na co mam ochotę nie traktuj mnie jak dziecko
-A tak się właśnie zachowujesz
-Nie wiesz całej prawdy-krzyknęłam
-To mi powiedz.Może zacznijmy od tego jak mnie okłamujesz
-Nie okłamuje Cię-ugh..no nie powiem mu no kurwa nie będę taką suką
-Taa..fajki same weszły ci pod poduszkę do tego jeszcze może powiesz mi że to ktoś inny wypalił połowę paczki
-Bo tak jest-szepnęłam
-Skoro tak to kto?Hmm..?-nic nie powiedziałam.-Tak myślałem.-ruszył w stronę drzwi i wyszedł z pokoju.Myślałam że zostanie.Tak bardzo chce by mnie teraz przytulił,pocałował.Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać po woli odpływając w objęcia morfeusza.Rano obudziły mnie promienie wpadające do pokoju.Po woli podniosłam się do pozycji siedzącej.Spojrzałam na zegarek 9.00 kurde za godzinę śniadanie.Weszłam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic wysuszyłam włosy.Ogólnie doprowadziłam się do ładu.Ubrałam granatowe leginsy i dużą czarną bluzę do tego białe conversy.Jakoś przejdzie.Wychodząc wzięłam swój telefon a no i kartę schowałam na swoje miejsce może jeszcze się przyda.Wyszłam ze swojego pokoju kierując się do jadalni.Jak zwykle przychodzę ostatnia.Zajęłam miejsce koło wujka i Wailyhy.
-Co tak u was głośno wczoraj było-szepnął mi wujek na ucho.Mój wzrok spoczął na Zaynie który siedział na przeciwko.Nasze spojrzenia się spotkały.Lecz szybko odwróciłam wzrok.
-Dużo by opowiadać po prostu się pokłóciliśmy.
-To musieliście się nieźle pokłócić bo Zayn od samego rana chodzi struty nawet z Safą nie chciał rozmawiać.
-Niestety tak już bywa-wzdychnęłam
-Przepraszam-szepnęła osoba obok mnie
-Wal nie przepraszaj-odwróciłam się teraz w stronę dziewczyny
-Ale to przeze mne się kłócicie a tak nie powinno być muszę powiedzieć prawdę
-Znasz Zayna od urodzenia Wal dobrze wiesz jak to się skończy.
Po śniadaniu wszyscy rozeszli się do siebie.Usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać nas tym wszystkim.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi po chwili pojawił się Zayn.
-Znowu przyszedłeś mnie oskarżać?
-Chce porozmawiać.Szczerze porozmawiać-usiadł na przeciwko mnie-Powiedz mi prawdę proszę-wyszeptał.-Jeżeli palisz powiedz mi nie chcę byś mnie okłamywała nie chce byś się mi podporządkowywała.
-Zayn musisz mi uwierzyć nie palę od tamtej pory nie miałam papierosa w buzi.Przysięgam Ci
-To czemu..jakim cudem one tu leżały-spojrzał na mnie
-Nie mogę Ci powiedzieć obiecałam
-Komu?Co obiecałaś?Powiedz mi
-Ja..
-To moja wina-do pokoju weszła Wailyha
-Nie Wal-pokręciłam głową do dziewczyny
-Madie dziękuję że mnie kryłaś ale te kłótnie.Ehh..nie chce byście się przeze mnie rozstali.
-O co do cholery chodzi?Ktoś mi wytłumaczy?-Zayn podniósł się z łóżka
-Zayn to moje papierosy.Madie złapała mnie gdy paliłam.Zabrała mi je i obiecałam że więcej tego nie zrobię.Przepraszam
-Kryłaś ją?-teraz Zayn zwrócił sie do mnie.No i znowu się zaczyna
-Zayn..ja ją prosiłam nie gniewaj sie proszę
-Wal wyjdź i idź do swojego pokoju teraz-krzyknął.Dziewczyna posłusznie wyszła w pokoju.
-Dlaczego mi od razu nie powiedziałaś?-złapał sie za głowę i palcami zaczął przeczesywać z nerwów włosy.
-Bo wiedziałyśmy obie jak zareagujesz.Obiecała mi że więcej już tego nie zrobi.
-Wierzysz jej-wyśmiał mnie-To dziecko
-Zayn to twoja siostra i sam powinieneś jej uwierzyć.
-Więc te fajki to jej tak przetrzymywałaś jej je?
-Pogieło Cię oczywiście że nie nie dała bym jej papierosów
-A ty paliłaś?
-Ile razy mam Ci powtarzać że nie.-krzyknęłam
-Przepraszam-wyszeptał
-Zayn ja też..
-Nie to moja wina naskoczyłem na Ciebie oskarżyłem o coś o co nie powinienem a do tego jeszcze Wal..to wszystko mnie przerasta-usiadł na brzegu łóżka.Usiadłam mu na kolanach i przytuliłam sie do niego.
-Idź porozmawiaj z nią potrzebuje teraz tego.Tylko nie krzycz na nią okey?-spojrzałam na niego
-Dobrze spróbuje
-Zayn-spojrzałam na niego ostrzegawczo
-No okey nie będę krzyczał.

------------------------------------------------------------------------------------
Tak tak wiem zrąbałam.Ale na prawdę przepraszam.Od maja nie miałam nawet czasu by wejść na blogera.Pierw zakończenie roku wycieczka itp. no i na wakacje dopiero teraz jestem w domku.Nie wiem jak będą sie pojawiać rozdziały.Ale będę sie starała nadrobić wszystko.