sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 27

Znowu to samo.Nie wierzy mi.Zaufanie to podstawa.Jaka ja byłam głupia mogłam je od razu wywalić,a nie chować pod poduszkę.No tak nie mam wytłumaczenia ,nie mogę mu powiedzieć że to Wailyha.Zabił by ją chyba na miejscu.Sam przestał palić,a jak by się dowiedział,że robi to jego młodsza siostra.Najbardziej boli mnie to że mi nie ufa.Usiadłam na ławce w parku.Robiło się już ciemno,latarnie oświetlały drogę.Co jakiś czas przejechał  samochód.Nie była to zbyt ruchliwa ulica.Spojrzałam na swój ubiór.Jasne jeansy do tego miętowa bluzka z koronką,maxy no i granatowa bluza.Ściągnęłam ją z siebie rozwiązałam włosy i przeczesałam palcami.Wstałam z ławki i przejrzałam się w samochodzie który stał zaparkowany obok wyjścia z parku.Nie wyglądam nawet tak źle.Sprawdziłam swoje kieszenie mam telefon dzięki bogu.Otworzyłam tylną klapkę mojego telefonu.
-Jest-wyszeptałam i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.Wyjęłam swoją kartę z bankomatu.No dobra czas się zabawić.Złapałam taksówkę która właśnie przejeżdżała.
-Do Funky Buddha-to chyba mój ulubiony klub.Po paru minutach byłam już na miejscu.Było mega dużo osób.Ruszyłam do wejścia ignorując wyzwiska ludzi którzy stali w kolejce.
-Siema Tom-przybiłam żółwika z ochroniarzem.Znam chyba wszystkich ochroniarzy w klubach w Londynie.
-Dzisiaj sama-uniósł brwi
-Niestety wyższa konieczność.Mogę?-wskazałam palcem na drzwi
-Jasne wchodź ty zawsze-uśmiechnął się i wpuścił do środka.Od razu ruszyłam do baru.
-Coś mocnego poproszę-krzyknęłam tak aby barmanka mnie usłyszała.Nigdy jej tu jeszcze nie wiedziałam musi być nowa.Nagle dostrzegłam Nathana który wychodził z magazynu.
-Ej ty przystojniaku-krzyknęłam śmiejąc się
-Że cc..-odwrócił się w moją stronę-No nie wierzę nareszcie nas odwiedziłaś gwiazdo-podszedł do mnie i przytulił.Trochę dziwnie to wyglądało bo dzieliła nas lada.-Sama przyszłaś-uniósł brwi?
-Muszę odreagować
-Chłopak?-oparł się o blat
-Zgadłeś-zrobiłam dziubek z jednej strony buzi.
-Proszę-blondynka postawiła przede mną drinka.
-A poznajcie się to jest Andrea moja dziewczyna-objął ją ramieniem i wyszczerzył się jak głupi-Andrea poznaj to Madeline..
-Madie wystarczy-przerwałam mu i podałam dziewczynie rękę uśmiechając się do niej przyjaźnie
-Dobra to ja was zostawiam mam jeszcze sporo do zrobienia.-zniknął ponownie w magazynie.Taa dzięki Nathan przecież ja jej nawet nie znam ugh..
-Od kiedy jesteście razem?-zapytałam dziewczynę.
-Od jakiś 3 tygodni-uśmiechnęła się-Nathan to wspaniały chłopak
-Tak wiem-również się uśmiechnęłam
-Czy..wy..no wiesz-podniosła wzrok na mnie rumieniąc się lekko-Czy wy byliście razem?-w tym samym czasie zakrztusiłam się drinkiem.
Odkaszlnęłam ja i Nathan hahaha dobra fajny jest..dobra raz sie pocałowaliśmy ale to była gra no i byliśmy pijani.
-Nie no co ty-zaśmiałam się-Nie żeby coś Nathan to wspaniały chłopak ale jesteśmy tylko przyjaciółmi.-Widać że dziewczyna odetchnęła.
-Przepraszam że Cię uraziłam ale wiesz..zaraz zaraz zaczęła mi się przyglądać to ty jesteś Madeline Middleton?
-Yy..taa-pociągnęłam spory łyk drinka
-O mój boże to zaszczyt..
-Przestań proszę-spojrzałam na nią błagalnie
-Wybacz ale nie codziennie można spotkać kogoś z rodziny królewskiej.Proszę mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie.
-Eh..no okey niech będzie-uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.Dziewczyna wyciągnęła swój telefon  zrobiła nam zdjęcie.
-Mogę poprosić jeszcze jednego takiego drinka
-Jasne już się robi-poczułam jak mój telefon wibruje mi w kieszeni.Spojrzałam na wyświetlacz miałam 20 nieodebranych połączeń od Zayna.Mój telefon ponownie zaczął dzwonić.Teraz się martwi super.Wyłączyłam telefon w ogóle sie nim nie przejmując.Wypiłam jeszcze parę drinków po czym wyszłam z klubu.Nie miałam ochoty na zabawę chciałam sie jedynie porządnie upić i chyba mi sie to udało.Wsiadłam do jednej z wielu taksówek które stały pod klubem.Po paru długich minutach byłam już pod domem..haha domem to mój zamek.Tylko że mój książe ma swoje humorki.Cała roześmiana weszłam do domu.Paru strażników pokręciło tylko głową gdy mnie zobaczyli.No co księżniczka też człowiek.Próbowałam zachować równowagę na schodach by nie narobić hałasu.Uff..udało mi sie nikt mnie nie widział.Weszłam do pokoju i zapaliłam światło.
-Oo..mój książe-zaczęłam chichotać jak debilka
-Jesteś piana-wstał z łóżka i stanął przy oknie opierając się o nie plecami
-Co pić też mi zabronisz-uniosłam brwi-Jestem dorosła mogę robić to na co mam ochotę nie traktuj mnie jak dziecko
-A tak się właśnie zachowujesz
-Nie wiesz całej prawdy-krzyknęłam
-To mi powiedz.Może zacznijmy od tego jak mnie okłamujesz
-Nie okłamuje Cię-ugh..no nie powiem mu no kurwa nie będę taką suką
-Taa..fajki same weszły ci pod poduszkę do tego jeszcze może powiesz mi że to ktoś inny wypalił połowę paczki
-Bo tak jest-szepnęłam
-Skoro tak to kto?Hmm..?-nic nie powiedziałam.-Tak myślałem.-ruszył w stronę drzwi i wyszedł z pokoju.Myślałam że zostanie.Tak bardzo chce by mnie teraz przytulił,pocałował.Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać po woli odpływając w objęcia morfeusza.Rano obudziły mnie promienie wpadające do pokoju.Po woli podniosłam się do pozycji siedzącej.Spojrzałam na zegarek 9.00 kurde za godzinę śniadanie.Weszłam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic wysuszyłam włosy.Ogólnie doprowadziłam się do ładu.Ubrałam granatowe leginsy i dużą czarną bluzę do tego białe conversy.Jakoś przejdzie.Wychodząc wzięłam swój telefon a no i kartę schowałam na swoje miejsce może jeszcze się przyda.Wyszłam ze swojego pokoju kierując się do jadalni.Jak zwykle przychodzę ostatnia.Zajęłam miejsce koło wujka i Wailyhy.
-Co tak u was głośno wczoraj było-szepnął mi wujek na ucho.Mój wzrok spoczął na Zaynie który siedział na przeciwko.Nasze spojrzenia się spotkały.Lecz szybko odwróciłam wzrok.
-Dużo by opowiadać po prostu się pokłóciliśmy.
-To musieliście się nieźle pokłócić bo Zayn od samego rana chodzi struty nawet z Safą nie chciał rozmawiać.
-Niestety tak już bywa-wzdychnęłam
-Przepraszam-szepnęła osoba obok mnie
-Wal nie przepraszaj-odwróciłam się teraz w stronę dziewczyny
-Ale to przeze mne się kłócicie a tak nie powinno być muszę powiedzieć prawdę
-Znasz Zayna od urodzenia Wal dobrze wiesz jak to się skończy.
Po śniadaniu wszyscy rozeszli się do siebie.Usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać nas tym wszystkim.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi po chwili pojawił się Zayn.
-Znowu przyszedłeś mnie oskarżać?
-Chce porozmawiać.Szczerze porozmawiać-usiadł na przeciwko mnie-Powiedz mi prawdę proszę-wyszeptał.-Jeżeli palisz powiedz mi nie chcę byś mnie okłamywała nie chce byś się mi podporządkowywała.
-Zayn musisz mi uwierzyć nie palę od tamtej pory nie miałam papierosa w buzi.Przysięgam Ci
-To czemu..jakim cudem one tu leżały-spojrzał na mnie
-Nie mogę Ci powiedzieć obiecałam
-Komu?Co obiecałaś?Powiedz mi
-Ja..
-To moja wina-do pokoju weszła Wailyha
-Nie Wal-pokręciłam głową do dziewczyny
-Madie dziękuję że mnie kryłaś ale te kłótnie.Ehh..nie chce byście się przeze mnie rozstali.
-O co do cholery chodzi?Ktoś mi wytłumaczy?-Zayn podniósł się z łóżka
-Zayn to moje papierosy.Madie złapała mnie gdy paliłam.Zabrała mi je i obiecałam że więcej tego nie zrobię.Przepraszam
-Kryłaś ją?-teraz Zayn zwrócił sie do mnie.No i znowu się zaczyna
-Zayn..ja ją prosiłam nie gniewaj sie proszę
-Wal wyjdź i idź do swojego pokoju teraz-krzyknął.Dziewczyna posłusznie wyszła w pokoju.
-Dlaczego mi od razu nie powiedziałaś?-złapał sie za głowę i palcami zaczął przeczesywać z nerwów włosy.
-Bo wiedziałyśmy obie jak zareagujesz.Obiecała mi że więcej już tego nie zrobi.
-Wierzysz jej-wyśmiał mnie-To dziecko
-Zayn to twoja siostra i sam powinieneś jej uwierzyć.
-Więc te fajki to jej tak przetrzymywałaś jej je?
-Pogieło Cię oczywiście że nie nie dała bym jej papierosów
-A ty paliłaś?
-Ile razy mam Ci powtarzać że nie.-krzyknęłam
-Przepraszam-wyszeptał
-Zayn ja też..
-Nie to moja wina naskoczyłem na Ciebie oskarżyłem o coś o co nie powinienem a do tego jeszcze Wal..to wszystko mnie przerasta-usiadł na brzegu łóżka.Usiadłam mu na kolanach i przytuliłam sie do niego.
-Idź porozmawiaj z nią potrzebuje teraz tego.Tylko nie krzycz na nią okey?-spojrzałam na niego
-Dobrze spróbuje
-Zayn-spojrzałam na niego ostrzegawczo
-No okey nie będę krzyczał.

------------------------------------------------------------------------------------
Tak tak wiem zrąbałam.Ale na prawdę przepraszam.Od maja nie miałam nawet czasu by wejść na blogera.Pierw zakończenie roku wycieczka itp. no i na wakacje dopiero teraz jestem w domku.Nie wiem jak będą sie pojawiać rozdziały.Ale będę sie starała nadrobić wszystko.

sobota, 31 maja 2014

Rozdział 26

-Proszę proszę a tu co się wyprawia-jak na zawołanie do pokoju weszli chłopcy
-A wy co tak wsześnie?
-Nudno nam bez was było-odezwał się już nieźle spity Malik.Cała 5 ledwo co trzymała się na nogach
-Taa właśnie widać-zaczęłyśmy chichotać.Nikt z nas nie myślał trzeźwo każdy był nawalony.Zayn ruszył w moją stronę lecz po chwili leżał na podłodze .Wszyscy zaczeliśmy  się śmiać to wyglądało komicznie.
-Kochanie nic ci nie jest-przykucnęłam przy Zaynie i wzięłam jego twarz w swoje ręce.
-Chyba nie-zaczął się podnosić ale jakoś mu to nie wychodziło.
-Ładnie ładnie a jutro macie nagranie Paul was chyba zabije
                                                                      ***
Obudziły mnie promienie słońca które wpadały przez otwarte okno.Nie pamiętam bym je wczoraj otwierała.
Ałaaa...moja głowa.Nie mogłam się podnieść z łóżka.Z wczoraj pamiętam tylko wydarzenia do upadku Zayna a potem pustka..nic kompletnie.Rozejrzałam się po pokoju panował tu niezły bajzel.Wszędzie walały się butelki po jakiś alkoholach .Ale byłam pewna że dziewczyny przyniosły tylko 3 butelki wina.No nieźle mam nadzieję że nikt ze służby nas nie widział bo już mamy przechlapane.Spojrzałam na miejsce koło mnie gdzie spał Zayn i od razu przypomniało mi się ich dzisiejsze nagranie mieli je mieć o 12.00 a o 13.00 miały przyjechać jego siostry.Spojrzałam na zegarek w swojej komórce no ładnie 11.45.
-Zayn..zayn-zaczęłam szturchać go za ramię
-Jeszcze chwila...niedobrze mi
-To Ci na pewno nie pomoże-powiedziałam gdy zobaczyłam jak chłopak zwiesza głowę z łożka.- .Musicie jechać na próbę macie 15 minut
-Taak..tak..ŻE CO!-zerwał się z łożka
-To macie 15 minut inaczej Paul was zabije
-Ja pierdole-przeczesał swoimi palcami włosy-Nie dobrze mi-pobiegł w kierunku łazienki
-Trzeba było tyle nie pić-krzyknęłam za nim-Idę pobudzić resztę-krzyknęłam ponownie.Chociaż wiedziałam że nie ma szans żeby mi teraz odpowiedział.Nie chciało mi się chodzić z pokoju do pokoju więc wpadłam na pewien pomysł.Podeszłam do mojej szafy i zaczęłam wyrzucać z niej torby...w którejś musi to być.
Jest uśmiechnęłam się do siebie.No to pora na pobudkę -powiedziałam pod nosem i zaśmiałam się złowieszczo uuu...jaka ja jestem niedobra haha.Wyszłam na korytarz przy okazji włączając megafon.
Odkaszlnęłam po czym zaczęłam krzyczeć w prost do megafonu.
-POBUDKA ALBO WSTAJECIE ALBO PANNA MIDLETTON UŻYJE INNYCH ŚRODKÓW MNIEJ KORZYSTNYCH DLA WAS I WASZEGO ZDROWIA WSTAWAĆ MACIE 15 MINUT PAUL WAS ZABIJE-chodziłam w tę i we w tę drąc się do megafonu.Po chwili z pokoi zaczęli już wychodzić moi przyjaciele.
-Pojebało Cię-krzyknął Louis
-Też Cię kocham braciszku-odkrzyknęłam do megafonu przed jego twarzą
-Brać ją krzyknął Styles-ja tylko szybko rzuciłam się do ucieczki.Wbiegłam do pokoju i zamknęłam go na klucz.Gdy się odwróciłam plecami do drzwi.Dostrzegłam rozbawienie w oczach Zayna.
-Oni Cię za to zabiją-zaczął się śmiać
-Już lepiej..to może byś mi pomógł a nie potrafisz się tylko nabijać-wytknęłam mu język
-Dobra dobra już się nie złość tylko się idź ubierz a ja jakoś załagodzę sprawę.
_______________________________________________________
Chłopcy od godziny byli już na próbie.Za parę minut miały przyjechać siostry Zayna.Nie powiem byłam trochę zestresowana przecież poznam część rodziny mojego chłopaka.Po chwili pod pałac podjechał czarny samochód i usłyszałam wołanie Danielle z dołu.Zeszłam na dół i zobaczyłam dwie dziewczyny jedna miała około 15 lat a druga gdzieś z 9 zresztą tak wyglądały.
-Hej jestem Madie
-Ja jestem Wailyha a to Saffa miło w końcu Ciebie poznać Zayn nam dużo o tobie opowiadał
-Ale suuuuper dom-krzyknęła Saffa i zaczęła biegać po całym holu i się rozglądać
-Nie przejmuj się nią ona nie jest normalna-powiedziała Wailyha
-Hah też mam rodzeństwo tak więc wiem co to oznacza.Fakt że starsze ale Louis zachowuje się jak by miał 5 lat.
-Haha tak znam Louisa
-Widzę że się dogadamy-uśmiechnęłam się do niej-Chodź pokaże wam wasze pokoje
-Każda z nas ma osobny pokój?-zapytała zdziwiona
-No pewnie pomyślałam że pewnie będziesz chciała mieć trochę prywatności-uśmiechnęłam się i wzięłam od niej walizkę
-Ta w domu nawet o łazienkę się bijemy-zaśmiała się i ruszyła za mną
-Tutaj masz swoją własną więc nie ma problemu
-Boże kocham Cię-rzuciła się na mnie.
Dziewczyny były przeszczęśliwe gdy zobaczyły swoje pokoje.Postanowiłam dać im trochę czasu na rozpakowanie a potem chciałam pokazać im miasto.Poszłam do swojego pokoju i postanowiłam zadzwonić do Zayna.
-Hej
-Cześć słonko.Dziewczyny już są.?
-Tak niedawno przyjechały teraz się rozpakowują.
-Wyobrażam to sobie gdy Wailyha dowiedziała się że będzie miała swój pokój-zaśmiał się
-Hah tak ucieszyła się i to bardzo.Za ile będziesz?
-Nie mam pojęcia ale raczej szybko nic nam dzisiaj nie idzie.Wszyscy na kacu a Niall z łazienki nie wychodzi.
-A co Paul na to?
-Szczerze?Wkurwiony na maksa.Dlatego muszę kończyć Niall wrócił.Kocham Cię
-Ja Ciebie też
Postanowiłam  iść zobaczyć do dziewczyn czy już są gotowe.Zapukałam do pokoju Wailyhy ale nie dostałam odpowiedzi.Myślałam że coś się stało więc weszłam do środka.Dziewczyna stała na balkonie tyłem do drzwi.Podeszłam bliżej i zobaczyłam coś czego się nie spodziewałam.Ona paliła.
-Wailyha?!-weszłam na taras
-Ja..ja..-widziałam strach w jej oczach gdy mnie zobaczyła.-Proszę nie mów nic nikomu.Błagam Zayn mnie by chyba zabił.
-Chodź wejdźmy do środka.-Usiadłyśmy na łóżku.-Od jak dawna palisz?
-Od jakiś 2 miesięcy-spuściła wzrok na swoje palce.
-Wiesz że to Ciebie niszczy
-Nie prawda koleżanki palą już od paru lat i nic im nie jest to czemu akurat mi ma coś być.
-Wailyha to że one palą nie znaczy że ty też musisz.Poczekaj parę lat i zobaczysz jak te twoje koleżanki będą płakały.
-Nie powiesz Zaynowi proszę-spojrzała na mnie błagalnie
-Nie powiem..-w jej oczach zobaczyłam ulgę-Ale pod jednym warunkiem oddasz mi wszystkie papierosy jakie masz i obiecasz mi że nigdy już tego nie zrobisz.
-Obiecuje proszę-podała mi paczkę papierosów.
-Chodź tu do mnie-przytuliłam ją
-Dziękuję-wyszeptała
-Szykuj się zaraz idziemy na miasto-uśmiechnęłam się do niej i za nim wyszłam z pokoju usłyszałam tylko "Jesteś najlepsza".
Weszłam do pokoju Saffy ona już była gotowa więc postanowiła poczekać na dole.Zaszłam jeszcze do pokoju i paczkę papierosów rzuciłam na razie pod poduszkę by nikt ich nie mógł znaleźć.Obiecałam Zaynowi że nie zapalę i tego nie zrobię potem je muszę wyrzucić.Razem z Wailyhą i Saffa spędziłam miłe popołudnie.Byłyśmy na ogromnych zakupach.No i zwiedziłyśmy chyba cały Londyn.Saffa była uradowana gdy zgodziłam się jechać limuzyną.Gdy wróciłyśmy do domu był już wieczór.Każda z nas była wykończona.
-Zaaayn-krzyknęła Saffa i rzuciła się na brata
-Cześć mała-uściskał ją
-Cześć Zayn
-Wailyha cześć siostrzyczko
Postanowiłam zostawić ich samych i poszłam do swojego pokoju.Zaniosłam do swojej garderoby zakupy gdy z niej wyszłam Zayn siedział na łóżku trzymając coś w ręce.Był wkurzony na maksa widziałam to w jego oczach.
-Co to jest?-krzyknął i rzucił papierosy na komodę stojącą obok mnie
-Zayn..-przecież nie powiem mu że to Walihy zabiły by ją chyba.-przysięgam Ci że....
-Po co kłamiesz?!-zmarszczył brwi
-Nie kłamie-też krzyknęłam-Nie paliłam od tamtego razu
-Nie rozumiem.Zapaliłaś okej ale po co mnie okłamujesz.Madie kurwa paczka jest rozpoczęta a wcześniej jej tu nawet nie było.Jeżeli masz mnie na każdym kroku okłamywać to...-nieskończył
-To co?-krzyknęłam ledwo co.W oczach zbierały mi się łzy.-Jesteś moim chłopakiem powinieneś mi ufać a nie wątpić w to co mówię
-Czy ty siebie słyszysz?Proszę bardzo skoro nie paliłaś to jakim cudem te fajki leżały pod TWOJĄ poduszką i do tego rozpoczęte.
-Mam dość-krzyknęłam wychodząc i wycierając wierzchem ręki łzy.
-Tak najlepiej uciekaj
-Wolę uciec niż siedzieć tutaj teraz z kimś takim jak ty.Nigdy sie nie zmienisz.-Zamknęłam drzwi.Na korytarzu spotkałam Waliyhę.
-Przepraszam-szepnęła-Powiem mu całą prawdę tylko nie rozstawajcie się przeze mnie
-To nie twoja wina.Nie musisz nic mówić.Zayn powinien mi uwierzyć.Jeżeli kończy się zaufanie kończy się związek.-wyminęłam dziewczynę i wyszłam z pałacu.Ubrałam kaptur od bluzy i ruszyłam przed siebie....

_________________________________________________________________________________
TAK!W końcu.Błagam nie bijcie....obiecywałam zawsze nowy rozdział i nic z tego nie wychodziło.Nie miałam w ogóle weny.Dzisiaj usiadłam i zmusiłam się do napisania tego rozdziału więc przepraszam jak mi nie wyszedł.Jeszcze raz BARDZO BARDZO BARDZO PRZEPRASZAAAAM.MAM NADZIEJĘ ŻE MI WYBACZYCIE :)


czwartek, 20 marca 2014

Hej

Wiem że  bardzo zaniedbałam bloga ale obiecuje wam że niedługo to nadrobię jestem już w trakcie pisania kolejnego rozdziału.Po prostu mam za dużo nauki.Muszę teraz przygotowywać się do testów :/Naprawdę bardzo przepraszam ale obiecuje że od razu po świętach będą rozdziały pojawiały się częściej .Od razu mówię to nie oznacza że kolejny rozdział pojawi się dopiero po świętach spróbuje dodać go jeszcze w marcu i na pewno tak będzie :)

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 25

-Babciu ale my już nie mamy miejsca
-No ale jeszcze wciśniecie gdzieś te parę słoików
-Przecież nie jedziemy na drugi koniec świata po za tym ostatnio mi naładowałaś prawie cały samochód z Olgą wyciągałyśmy wszystko pół dnia
-Oh Olga pozdrów ją ode mnie..to ja jeszcze skocze do piwnicy przyniosę...
-Babciu
-No już dobrze dobrze tylko uważajcie na siebie i macie jak najszybciej znowu nas odwiedzić
-Na pewno ale teraz jeszcze zaczyna się szkoła to będzie mało czasu pewnie zobaczymy się dopiero na święta
- Bardzo dziękujemy-powiedział Zayn a moja babci a go wyściskała z czego zaczęłam się śmiać.Po Zaynie przyszła na mnie kolej co już było trochę mniej śmieszne.Moja babcia co jak co ale przytulić to potrafi tak że człowiek się nie ruszy haha.Przytuliłam jeszcze dziadka i ruszyliśmy w drogę do Londynu.
-Masz bardzo fajnych dziadków-uśmiechnął się .Spojrzałam w jego stronę.Mimo tego że ze mną rozmawiał był skupiony na drodze.
-Tak  nie wiem co bym bez nich zrobiła.A kiedy przyjeżdżają twoje siostry?
-Jutro Doniya je ma przywieźć z rana,a po południu mamy nagranie z chłopakami.
-Okej przecież mówiłam że się nimi zajmę-posłałam mu uspokajający uśmiech
-Nie wiem jak ci się za to odwdzięczę-cmoknął mnie w policzek
-Jeszcze pomyślimy-uśmiechnęłam się złowrogo,a on się na mnie tylko spojrzał
-No co?-zapytałam.Ja coś jeszcze wymyślę ale muszę nad tym się zastanowić.
-Nie nic.
Po paru godzinach byliśmy już na miejscu.Czas szybko zleciał ponieważ prawie całą drogę przegadaliśmy.Cieszyłam się że mam taką osobę której mogę powiedzieć wszystko.
-Co z tym wszystkim?-otworzył bagażnik a ja się zaśmiałam.Było tam chyba z 50 słoików różnych dżemów soków i bóg wie czego jeszcze.
-Później poproszę kogoś by podjechał od tyłu i to wyładował
-Okej to wezmę tylko nasze rzeczy-razem weszliśmy do domu było jakoś dziwnie cicho zazwyczaj było słychać krzyki Louisa i Harryego którzy coś kombinowali ,a nawet czasami i Nialla.
-Halo jest ktoś?-krzyknęłam lecz nie uzyskałam odpowiedzi.
-Coś się musiało stać
-Nawet mnie nie denerwuj-prawie krzyknęłam-Mamo!Tato!-Nic kompletnie jak makiem zasiał.
-O już jesteście-za ściany wyłonił się Liam
-Hej gdzie wszystkich wywiało?-zapytał Zayn
-No to tak twoi rodzice wyjechali-spojrzał w moją stronę-Jak się później okazało że zostaliśmy tylko my w pałacu no i jest jeszcze służba.No i gdy twój kochany braciszek się o tym dowiedział to wszyscy władowali się do aut i pojechali po jedzenie i procenty bo jak to on ujął nie przepuści okazji na imprezę.No i jak na razie zostałem tylko sam z Danielle ale ona bierze prysznic więc o to jestem-wyszczerzył się
-Zaraz..poczekaj bo chyba do mnie nie dotarło on chce tu zrobić imprezę?-zapytałam
-Tak..chyba..nie chyba ale na pewno
-Życie mu nie miłe-prawie krzyknęłam.W tej samej chwili do domu weszła reszta.
-Impreza-krzyknął Louis
-Juhuu i koniec imprezy-krzyknęłam sarkastycznie
-Ouu..przyjechała moja sztywna siostra
-Sztywny to zaraz będziesz ty.Czy ty jesteś normalny?
-Niby czemu-oparł się o ścianę-Nie ma rodziców to chyba można zabalować co nie?!-zaczął się głupkowato uśmiechać.
-Jaki ty jesteś tępy to że ich nie ma to myślisz że się nie dowiedzą?!
-No chyba im nie nakablujesz!
-Ja nie ale inni z pewnością.Louis pomyśl czasami nikt nawet ze służby nie pozwolił by pod nie obecność mojego taty odbywała się tu jaka kolwiek impreza bo nie dość że dostało by się służbie to i jeszcze nam.Sory ale nie mam ochoty na kolejną lekcje dobrych manier z Gertrudą
-Z kim?-zaśmiał się
-Och jaki ty jesteś jeszcze ciemny.Gertruda jest jak by taką nauczycielką,nie dość że odstrasza samym wyglądem to jeszcze zachowaniem.Była wychowywana na dobrych manierach.Wystarczy że nasz ojciec kiwnie palcem za ona zajmie się naszymi tzw.manierami.Przez nią mało co nie trafiłam do psychiatryka ,a to przez coNo tak już pamiętam ogromna impreza którą urządziłam.Ja Cię tylko ostrzegam ale to już twój wybór.
-Okej nici z  imprezy-powiedział smutny.Dopiero zorientowałam się że zostałam już sama w pomieszczeniu.Szybko skierowałam się do mojego pokoju.Na moim łóżku leżał rozwalony nie kto inny jak pan Zayn.
-Nic mi się dzisiaj już nie chce-rzuciłam się na pościel koło niego.
-Mam tak samo.Chodź tu do mnie-otulił mnie ramieniem i przytulił do siebie.
-Kocham Cię-wyszeptał
-Ja ciebie też.
Nie wiedząc kiedy usnęłam w jego ramionach.Poczułam jak ktoś mną szturcha.Kto ma czelność mnie budzić a takiej chwili. Obróciłam się na brzuch i wetknęłam głowę między poduszki.
-Kochanie wstajemy jest już 18.00 co będziesz robiła w nocy
-Daj mi spokój-jęknęłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w poduszki.Po chwili poczułam jak na mojej szyi składa pocałunki.
-Zayn proszę
-Nie wstajemy chłopcy się juz szykują idziemy do klubu idziesz z nami?
-Umm...nie chce mi się zostanę z dziewczynami
-No proszę chodź ze mną nie chcę iść sam
-Mówiłeś że idą chłopcy więc nie idziesz sam
-Ale ja chce iść też z tobą-marudził
-Tak mi przykro ale zostaje-podniosłam się z łóżka i klepnęłam go w ramię.Łał jak się odszykował.Miał na sobie ciemne jeansy do tego biała koszula.Pierwsze guziki były rozpięte tak że można było zauważyć jego kilka tatuaży łał po prostu łał.-Żeś się odszykował-skierowałam się w stronę łazienki
-Dla Ciebie więc nie masz wyboru musisz iść
-Zayn proszę nie dzisiaj.Chciała bym posiedzieć w domu.
-No to ja zostaje z tobą
-Wiem że chcesz iść więc idź dam sobie radę z dziewczynami coś wymyślimy-krzyknęłam z łazienki.Poprawiłam włosy i ruszyłam w stronę pokoju.
-Ughhh...no dobra
-Zayn idziesz-krzyknął Liam z korytarza
-Ta ta już-cmoknął mnie w policzek-Kocham cię
-Ja ciebie też a teraz idź bo pojadą bez ciebie-po chwili zostałam już sama w pokoju ale nie na długo.
-Dobra to co robimy-Danielle rozsiadła się w fotelu
-Czekajcie zaraz przyjdę-krzyknęła El i już po paru sekundach stała w pokoju z 3 butelkami jakiegoś wina
-No co kupili na imprezę to my skorzystamy-zachichotałyśmy
-To może coś obejrzymy?-zasugerowała Danielle i zaczęła przeglądać moją stertę płyt-Oglądałaś Paranormal Activity?-spojrzała na mnie zdziwiona
-Taaa Zayn włączył
-Haha już sobie wyobrażam co tu musiało się w nocy dziać ty i horror haha-zaczęła się śmiać
-Wal się-wystawiłam jej język
-Oglądałyście  I Wciąż ją kocham-zapytała Taylor
-Yyy..nie ja nie oglądałam
-Ja też nie ale słyszałam że zajebisty film-zaczęła się chichrać
-Nie no to nie fair wy już chlałyście beze mnie dlaczego?-założyłam ręce na piersi i udawałam obrażone dziecko
-Och już się nie gniewaj za to dostaniesz więcej -El nalała mi cały kieliszek
-No i to rozumiem-zaśmiałam się.Zaczęłyśmy oglądać film.Ryczałyśmy jak głupie.Poszły już 2 butelki wina.Nie powiem byłyśmy nieźle wstawione.
-To nie jest fair-krzyknęłam-Oni musza być razem oni będą razem tak?
-Uspokój się-krzyknęła Dan-Ale będą razem tak-teraz ona zwróciła się do El
-A skąd ja to kurwa mam wiedzieć.Jak się spotkali to będą razem tak?-teraz El zwróciła się do Tay
-Ta ta jasne-obie z Danielle zaczęłyśmy skakać
-Dobra to może gramy w butelkę-krzyknęła El
-Ja odpadam-Taylor  odsunęła się do ściany przy której siedziała teraz podparta plecami.
-Nie pieprz tylko graj-powiedziałam i usiadłyśmy z kółku.
-Okej to ja kręcę-El zakręciła no i jak na złość wypadło na mnie.A ta jak głupia zaczęła się chichrać.-Twój pierwszy raz z Zaynem opowiadaj-dziewczyny wybuchnęły śmiechem
-Nie wolno mi-udałam że zamykam buzię na kłódkę i wyrzucam klucz.
-Musisz-powiedziała Danielle i zaczęła otwierać kolejną butelkę
-Było super.Wystarczy-dziewczyny zachichotały
-Dobra niech Ci będzie-Dan pociągnęła łyk z butelki i podała mi gdy zrobiłam to samo co ona podałam butelkę El.Drugą zakręciłam  i wypadło na Taylor.Wiedziałam nawet bardzo dobrze o co ją spytać.
-Podoba Ci się Harry?-dziewczyny zrobiły zbiorowe Uuuuu...a Taylor się zawstydziła i spuściła głowę-Uznam to za tak-zachichotałam
-Ej to nie tak-zaprotestowała
-Nie po prostu CI SIĘ PODOBA-krzyknęła El-HARRY EDWARD STYLES PODOBA SIĘ TOBIE TAYLOR VICTORII COLLINS-
-Nie drzyj się-krzyknęła Taylor
-HARRY I TAYLOR,HARRY I TAYLOR Nie przestanę do póki nie przyznasz że HARRY CI SIĘ PODOBA-Znowu krzyknęła
-No dobra podoba mi się no i co z tego-spuściła głowę-On nawet na mnie nie spojrzy
-Co ty pieprzysz dziewczyno.Od kąt znam Stylesa nigdy nie widziałam by patrzył tak na dziewczynę jak patrzy na Ciebie przecież widać że mu się podobasz-El usiadła koło niej i objęła ją ramieniem
-El ma racje podobasz mu się-przysiadłam się koło jej drugiego boku
--------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest kolejny rozdział nie mogę uwierzyć że to już 25 :) Dziękuję za tyle wejść naprawdę aż chcę się pisać :D Mam nadzieję że podoba wam się nowy wygląd bloga.W zakładce bohaterowie możecie zobaczyć jak wygląda Taylor.Pozdrawiam :* Proszę komentujcie :D


niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 24

Po chwili byłam już przed domem i czekałam na Malika z którym minęłam się po drodze.
-Możemy jechać-złapał mnie za rękę
-Jechać ale gdzie.?
-Nad jezioro
-A nie możemy się przejść-stanęłam w miejscu


-Nie i już nie marudź tylko wsiadaj-otworzył mi drzwi.Usiadłam na siedzeniu a rękę oparłam o okno.Po paru minutach byliśmy już nad jeziorem.W nocy było tutaj pięknie chociaż niektórzy sądzili że trochę przerażająco,ale nie dla mnie.Często przesiadywałam tutaj w nocy by pomyśleć czasem brałam ze sobą gitarę i grałam różne piosenki.
-Nie mogliśmy się przejść spacer był by lepszy
-Nie miałem ochoty wszystkiego tachać ze sobą-zaczął otwierać bagażnik.Po chwili wyjął z niego ogromny koszyk i koc.-Wiem pewnie to oklepane piknik pod gwiazdami ale..-nie pozwoliłam mu dokończyć i wpiłam się w jego usta
-Jest wspaniale-wyszeptałam-Z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakujesz
-I będę zaskakiwać dalej-ponownie mnie pocałował.Wzięłam z jego ręki koc i rozłożyłam go pod drzewem.Malik ustawił koło mnie kosz i skierował się w stronę samochodu.Podjechał trochę bliżej i włączył w radiu płytę Eda Sherrana ,,+,, uwielbiam jego piosenki.Zaczęłam wyciągać z koszyka jedzenie.Co mnie zdziwiło było tam wszystko co babcia dzisiaj robiła  na kolacje.No nieźle,nieźle uknuli to za moimi plecami.
Były jeszcze truskawki w czekoladzie.Mmm.. jakie to romantyczne hah  co jak co ale truskawki w czekoladzie to ja uwielbiałam.
-Zapomniał bym-powiedział i otworzył tylne drzwi po chwili siedział już koło mnie z butelką wina i dwoma lampkami.-Twój dziadek mówił że to najlepsze jakie ma.-Wzięłam od Zayna butelkę i spojrzałam na napis.Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy.
-Coś się stało?-zapytał i objął mnie ramieniem tak że siedziałam teraz wtulona w jego tors.
-Nie po prostu to wino jest ze ślubu moich dziadków pamiętam jak kiedyś mi o nim opowiadał ma tylko dwie takie butelki
-Może nie powinniśmy tego pić to pamiątka jedna z dwóch
-Nie ,nie o to chodzi.Powiedział że jemu szkoda by było je wypić i że to ja dostanę te dwie butelki ale tylko na specjalną okazje.-jedna łza spłyneła mi po policzku.Chłopak przejechał dłonią tak delikatnie po moim policzku aż przeszedł mnie dreszcz.-Musiał Ci na prawdę zaufać skoro dał Ci to wino.-uśmiechnęłam się
-To co próbujemy?-zapytał po czym podałam mu butelkę
-Oczywiście-posłałam mu uśmiech .Zayn otworzył butelkę korkociągiem który wyjęłam z koszyka i nalał nam do lampek.
-Za nas-powiedzieliśmy w tym samym czasie i się zaśmialiśmy.Wino było bardzo pyszne nie  za słodkie po prostu idealne .Było już koło 20.00 więc niebo stawało się co raz ciemniejsze.Pojawiały się już gwiazdy.Po skończonym posiłku położyliśmy się na kocu.Cały czas byłam wtulona w jego tors.
-Nigdy nie mogła bym sobie wyobrazić lepszego zakończenia wakacji.
-Ja tak samo.-pocałował mnie w czoło.-Madie bo jest sprawa
-Yhmm..
- No bo już zaraz jest koniec wakacji i moja mama wraz z tatą za 2 dni wylatują na hawaje. No i Doniya jedzie do swojego chłopaka.I mama mnie prosiła o to czy zajął bym się przez ten czas Safą i  Waliyą.Czy nie było by problemu jak by zatrzymały się u nas ,znaczy w pałacu.
-Oczywiście że nie ma problemu.Nie musisz się o to nawet pytać.
-Ale jest jeszcze jedna sprawa.Bo my ostatni tydzień wakacji praktycznie z chłopakami spędzimy w studiu czy byś mogła się nimi jakoś zająć był bym  Ci  bardzo wdzięczny
-Bardzo chętnie je poznam i się nimi zajmę zresztą nie mam nic lepszego do roboty.Były już kiedyś w Londynie?-zapytałam
-Tylko raz
-To nawet lepiej-oparłam podbródek na jego klatce tak że teraz widziałam jego twarz.-Pokaże im Londyn może wyskoczymy na małe zakupy coś wymyślę.Zawsze chciałam mieć młodsze rodzeństwo.
-Masz Louisa-zaśmiał sie
-To już duży bachor tak samo jak Harry -zaczęliśmy się śmiać i wygłupiać.Lecz po chwili znowu leżeliśmy tak jak na początku.Bardzo cieszyłam się że będę mogła poznać kogoś z rodziny Zayna.Opowiadał mi dużo o swojej rodzinie lecz  nie miałam jeszcze okazji ich poznać.
-Zayn
-Hmm
-Myślisz że mnie polubią ?
-Kto?-zmarszczył czoło
-No twoje siostry-na jego twarzy pojawił się uśmieszek.
-Na pewno zobaczysz.Już się tym tak nie martw
-A co jeśli..
-Przestań po prostu bądź sobą to u nas w rodzinie ceni się najbardziej-uśmiechnęłam się i zaczęłam się podnosić z ziemi.
-Chyba powinniśmy już wracać jest już po 23.
-Dobrze to poczekaj ja schowam to wszystko do bagażnika-gdy Zayn pakował wszystkie rzeczy ja usiadłam na gałęzi drzewa która była najniżej.Nie było wysoko nogi prawie dotykały ziemi.Po chwili Malik stał już koło mnie.
-Zamknij oczy i wystaw rękę-szepnął mi na ucho.Zrobiłam tak jak mi kazał .Po chwili poczułam jak coś się zimnego znajduje się na moim nadgarstku.Otworzyłam oczy i ujrzałam piękną bransoletkę.
-Jest piękna dziękuję-przytuliłam chłopaka.Nagle zobaczyłam że pod spodem jest coś wygrawerowane było to napis ,,Zayn & Madie Love Forever ,, Pojedyńcze łzy zaczęły mi spływać po policzku.To było takie piękne.Wtuliłam się jeszcze bardziej w chłopaka po chwili nasze usta złączyły się w namiętnym i przepełnionym miłością pocałunku.
-Mam taką samą -wyszeptał .Dopiero po chwili zobaczyłam na nadgarstku bransoletkę podobną do mojej tylko wykonaną w bardziej męskiej wersji z takim samym napisem jak na mojej.
-Kocham cię-wyszeptał w prost do moich ust
-Też bardzo Ciebie kocham.-Zayn wyjął ze swojej kieszeni klucze od samochodu i przybliżył się do pnia drzewa.
-Co robisz?-zapytałam ale powoli zaczęłam się domyślać-Wiesz że okaleczasz drzewo.
-Przeżyje to -zaśmiał się a ja za nim.Po chwili na drzewie widniały już nasze inicjały które były w serduszku a na około napis Love Forever.Jeszcze raz spojrzałam na napis i przejechałam po nim ręką jak bym chciała sprawdzić czy jest prawdziwy.Zayn objął mnie od tyłu w tali i pocałował w policzek.
-Powinniśmy wracać-razem trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę samochodu.
-Nie powinieneś prowadzić piłeś-stanęłam przed otwartymi drzwiami
-Tylko trochę wina nie jestem piany.Obiecuje że będę jechał po woli to blisko
-Ugh..no dobra-pewnie teraz pomyślicie sobie że jestem nie odpowiedzialna wsiadając do auta z osobą która piła alkohol.Ale rzeczywiście to trochę wina i wierzyłam Zaynowi .Wierzyłam i ufałam mu jak nikomu innemu.
Po paru minutach byliśmy już pod domem.Cała droga minęła spokojnie i dojechaliśmy cali i zdrowi.No można było tak powiedzieć bo oczywiście pan Malik musiał ...musiał nie musiał ale chciał i wjechał na podjazd.Tak jak o przy wjeżdżaniu zahaczył o bramę,która pozostała cała na swoim miejscu.Gorzej było z autem.Po mimo tego że było ciemno mogłam zauważyć rysę która powstała po lewej stronie auta.Była ogromna.Zaczęłam się z tego śmiać.
-Mówiłam zostaw auto przed domem nic się nie stanie a jutro i tak jedziemy
-Taa...teraz będziesz mi to wypominać cały czas
-Nie tylko do póki nie przyznasz ze kobiety mają zawsze racje-zaczęłam się głośno śmiać.Lecz po chwili się opamiętałam bo było koło północy
-Twoje nie doczekanie kotku nigdy nie przyznam że macie racje
-Ale gdybyś mnie posłuchał to nie było by tego-pokazałam na bok samochodu
-No miałaś racje ...no kurwa-dodał po chwili gdy zorientował się co przed chwilą powiedział
-Ha!-krzyknęłam-Ja mam zawsze racje

__________________________________________________________________________
Cześć wszystkim!!! Nareszcie udało mi się napisać kolejny rozdział.Przed ostatnie dni nie miałam weny.Tym bardzie że jeszcze mam coś z klawiaturą i bardzo ciężko było mi napisać ten rozdział.Jutro jadę po nową to będę mogła pisać dalej.Bardzo was przepraszam że tak długo nie dodawałam rozdziału ale po prostu nie miałam weny.Dzisiaj mnie coś naszło i zaraz spróbuje napisać jeszcze jeden na zapas tak bym mogła wam je dodawać co jakiś czas.Bardzo wam dziękuje za tyle wejść.Fajnie jest wiedzieć że ktoś czyta mojego bloga. :) Po za tym jak wam się podoba teledysk? Moim zdaniem jest super mało co się nie popłakałam ze śmiechu jak go oglądałam.Jaki wasz jest ulubiony moment z teledysku?Ja mam ich parę :
1.Harry który mówi do staruszki ,,Call me,, ale to chyba wszystkim rozwaliło haha
2.Niall i kebab <3
3.Zaynz gaśnicą
 
Teraz mam jeszcze jedno pytanie tylko proszę o szczerą odpowiedź.Co byście zmieniły z tym blogu?Bardzo się liczę ze zdaniem moich czytelników więc proszę piszcie :D Pozdrawiam









http://buzzworthy.mtv.com//wp-content/uploads/buzz/2014/01/io1ty77.gif
http://o.aolcdn.com/hss/storage/adam/4dbb73bb4d61fc7b27199422afc2bdba/one-direction-midnight-memories-new2.gif



piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 23

Po paru minutach byliśmy już pod domem.
-Zayn..-powiedziałam łagodnie lecz odpowiedziała mi cisza.Chłopak nadal siedział na miejscu kierowcy i patrzył się przed siebie.-Przepraszam-wyszeptałam
-To twoje życie rób co chcesz
-Ale...
-Po prostu chodź nie chce się kłócić-wysiadł z samochodu i zabrał nasze torby.Ja podążyłam za nim.Muszę z nim dzisiaj porozmawiać nie chcę żeby było pomiędzy nami źle przez głupie fajki.
-Czy mnie oczy nie mylą?!-przed dom wybiegła babcia
-Cześć babciu-uśmiechnęłam się do niej.
-A ty pewnie musisz być Zayn,miło Ciebie w końcu poznać-uściskała Zayna tak samo jak mnie jak nie mocniej.Przez co zachichotałam pod nosem.- Wchodźcie akurat upiekłam szarlotkę,dziadka jak zwykle nie ma nad tym jeziorem siedzi,że to mu się nie znudzi.
-To może my się po niego przejdziemy ?
-Madie to jak idziecie wstąpili byście jeszcze do sklepu
-Oczywiście nie ma sprawy
-To tu macie listę czekaj zaraz dam Ci pieniądze
-Tak tak my idziemy-nigdy nie chciałam brać od babci pieniędzy gdy byłam z nią na zakupach lub robiłam je jej.
-Ale Madie...
-Nie martw się ja zapłacę
-Och no co za uparciuch-rzuciła jeszcze babcia zanim wyszliśmy
-Możemy teraz spokojnie porozmawiać?-zapytałam
-O czym?-odwrócił głowę w przeciwną stronę obserwując dzieci które bawiły się na placu zabaw
-Dobrze wiesz o czym mówię
-Ale to twoja sprawa chcesz się truć proszę bardzo-warknął
-Niby moja ale jesteś zdenerwowany
-Bo wiem co to znaczy palić i jakie są tego konsekwencje.Trujesz się tym cholernie dziewczyno.-stanął w miejscu i spojrzał mi w oczy
-Co mam zrobić skoro to jest silniejsze ode mnie
-Przezwycięż to
-Łatwo Ci powiedzieć-odwróciłam się i ruszyłam zostawiając chłopaka za mną.
-Przepraszam-załapał mnie w pasie i położył głowę na moim ramieniu-Przepraszam że tak zareagowałem.
-Masz racje Zayn,i dobrze o tym wiem ale ja nie potrafię z tym skończyć
-Dasz radę pomogę Ci z tym
-Dziękuję Kocham Cię
-Ja Ciebie też,chodźmy już lepiej do tego sklepu i po twojego dziadka.
Poszliśmy razem do sklepu kupiliśmy potrzebne rzeczy i skierowaliśmy się do dziadka.
 -Zawsze tutaj z nim przychodziłam na ryby-uśmiechnęłam sie pod nosem
-Widać że masz z nimi bardzo dobry kontakt-Zayn również się uśmiechnął i objął mnie ramieniem.
Z daleka zauważyłam postać mojego dziadka.Chyba się już szykował na powrót do domu.
-Chodź-pociągnęłam Zayna za rękę.-Może pomóc-stanęłam obok
-No nie wierze Madie jak miło znowu Cię widzieć-zaczął mnie ściskać.Ale jakoś nie za bardzo mi to przeszkadzało.Kochałam ich najbardziej na świecie.
-To jest Zayn mój chłopak-powiedziałam a dziadek z Malikiem uścisnęli sobie ręce
-Sporo o tobie słyszałem kolego-uśmiechnął się
-Mam nadzieje że dobre rzeczy-Zayn pomógł  z torbą i ruszyliśmy w stronę domu.
-Oczywiście.Rozumiem że babcia was znowu przysłała
-A jak inaczej-zaśmiałam się.Zayn szybko odnalazł język z moim dziadkiem.Cały czas o czymś dyskutowali.Nawet gdy już weszliśmy do domu.Cieszyłam się że załapali dobry kontakt.
-Kupiłam wszystko-postawiłam torby na stole
-Madie proszę weź te pieniądze-babcia położyła banknoty na stole.
-Nie ma mowy-wzięłam butelkę z wodą i upiłam łyk.
-Madie-babcia spojrzała na mnie prosząco
-Możesz mi podziękować inaczej..hmmm.poproszę kawałek tej pysznej szarlotki
-Och oczywiście-zaśmiała się-Masz bardzo przystojnego chłopaka złotko-szepnęła nachylając się nad wysepką
-Babicu-zaśmiałam się.Mmmm ta szarlotka niebo w gębie.-Pyszne-powiedziałam z pełną  buzią
-Och Madie Madie ja tylko mówię prawdę.Po za tym pierw przeżuj ,potem mów-zaśmiała się i powróciła do krojenia warzyw-A tak w ogóle to gdzie Zayn z dziadkiem
-Nie mam pojęcia-zaczęłam wiercić się na stołku by  zobaczyć jak najwięcej w innych pomieszczeniach lecz nigdzie ich nie widziałam.-Pewnie jakieś męskie sprawy
-Macie jakieś plany z Zaynem na wieczór
-Ymm..nie wiem może pokaże mu okolice a czemu?
-Nie wiem na którą kolacje robić na 18?
-Tak myślę że będzie w porządku a co będzie?-stanęłam koło niej i włożyłam już pusty talerzyk od ciasta do zlewu.
-Kurczak w miodzie Na deser Tiramisu  i mus czekoladowy co ty na to?
-Mmmm pycha
-Mogła byś iść zawołać dziadka muszę go wysłać gdzieś
-To może ja pójdę
-O nie nie nie niech on się ruszy nic mu nie będzie
-No dobrze przy okazji znajdę Zayna
Wyszłam z kuchni.Pierw skierowałam się do salonu,potem na piętro,ogród nic.Nagle Zayn wyszedł z dziadkiem z piwnicy.
-Co wy tam robiliście?-założyłam ręce na piersi.Próbowałam udawać groźną co oni robili w piwnicy
-Yyy..pokazywałem Zaynowi dom-lepszej wymówki to nie mieli
-I wziąłeś go do piwnicy hmmm...może raczej do winiarni-no tak zapomniałam nadmienić że mój dziadek jest kolekcjonerem win jak i również uwielbiał je próbować.
-To ja może pójdę do babci-powiedział dziadek i pobiegł do kuchni.Łał ma niezłą kondycje.Też chce mieć  tak  w tym wieku.
-Piliście?-zapytałam prosto z mostu
-Nie...no co ty gdzie tam..-zaczął uciekać wzrokiem co oznaczało jedno kłamał.
-Nie no ja nie mogę was zostawiać we dwóch-opuściłam ramiona
-Tylko lampkę wina, jedną małą-objął mnie w pasie
-Nie musisz sie tłumaczyć ile wypiłeś-oparłam swoje czoło o jego
-Ale chce żebyś wiedziała.Po za tym i tak wiesz już że piłem to możesz wiedzieć też ile.
-Mamy jakieś plany na wieczór?-zapytałam
-Nie wiem myślałem że możemy gdzieś iść razem hmm..
-Brzmi okej.Ale na 18.00 jest kolacja.
-Hmm...a co na deser-zaczął całować moją szyję zjeżdżając na dół aż jego usta znalazły sie na moim obojczyku.
-Tiramisu i mus czekoladowy
-Eeee tam wolał bym coś innego-ugryzł mnie lekko.Na co odpowiedziałam cichym jęknięciem.Czułam jak  całuje bolące miejsce po czym dmuchnął w moją szyję zimnym powietrzem.Przez moje ciało przeszedł dreszcz.Gdyby Zayn nie trzymał mnie w pasie pewnie leżała bym już dawno na podłodze.
-Ejej przestań-odsunęłam od siebie chłopaka
-Wiem że Ci się to podoba-zassał skórę na mojej szyi na ci odpowiedziałam jęknięciem.Czułam ja lekko się uśmiecha.
-Chodź idziemy-chłopak złapał mnie za rękę
-Gdzie?-zapytałam
-Nie wiem przejść się
-Ale mieliśmy iść  po kolacji
-Mam pomysł poczekaj chwilę weź bluzę bo wieczorem jak będziemy wracać będzie Ci zimno.
-Zayn gdzie..
-Zaraz wracam-uśmiechnął się i zniknął.Ja pobiegłam do swojego pokoju.Nigdzie nie mogłam znaleźć swojej bluzy.Więc do torby spakowałam Malika.Wzięłam jeszcze swój telefon i zeszłam na dół.

________________________________________________________________
Hejka no to mamy kolejny rozdział to już 23 łał a ja się dopiero rozkręcam.
Przepraszam ze tak długo nic nie dodawałam ale rozumiecie koniec semestru.
Ferie mam dopiero od 3 lutego.Pierwszy tydzień na pewno będę w Polsce a na drugi jadę raczej
do cioci do Niemiec.Więc nie wiem jak to będzie z rozdziałami.Proszę komentujcie 


-

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 22

-Zayn kolacja-prawie krzyknęłam podnosząc się.
-Jaka kolacja?
-Normalna.Wszystkim przypominałam a sama zapomniałam.Ubieraj się i chodź.
-Musimy-zamruczał i mnie do siebie przyciągnął
-Tak musimy chodź.
Szybko zebrałam swoje ciuchy i zaczęłam się ubierać,tak samo jak Zayn.Nagle poczułam jak łapie mnie w pasie.
-Kocham Cię-wyszeptał mi do ucha
-Ja Ciebie też a teraz chodź-pociągnęłam go za rękę.Weszliśmy razem wtuleni do jadalni.Gdzie byli już wszyscy no tak 15 minut spóźnienia.
-O są nasze gołąbeczki-odezwał się Harry.Tak jak myślałam na jednym zdaniu się nie skończyło.
-Nie ładnie się spóźniać.Chcieliśmy was zawołać ale nie wolno przerywać w takim momencie-Louis poruszył  zabawnie brwiami,a moje policzki momentalnie nabrały kolor czerwony.
-Zamknij się- powiedzieliśmy w tym samym czasie
-Bo to nie wypada przeszkadzać-teraz wtrącił się Harry.Oboje z Louisem zaczęli wyprawiać jakieś dziwne miny.Ughhh..co za idioci.
-Może byście chłopcy zajęli tak się swoimi sprawami-wtrącił się ojciec.No nie powiem zaskoczył mnie.-Chociaż mają racje nie ładnie przeszkadzać-zaczął się śmiać
-Tato-skarciłam go wzrokiem tak samo jak moja mama,a on momentalnie ucichł.Spojrzałam na Zayna który też jak te 3 osły chichotał pod nosem.
-Coś Cię śmieszy?-zapytałam tak by on mógł tylko usłyszeć.Nie musiałam akurat jakoś szeptać czy coś podobnego.Ponieważ każdy zajął się swoimi sprawami więc był niezły gwar.
-Mnie no coś ty.Od razu widać że twój tata ma lepszy humor.
-Wiesz że to tylko dzięki tobie się pogodziliśmy.Gdyby nie ty pewnie teraz pakowała bym się.Dziękuję-wyszeptałam i pocałowałam go w policzek.
-Liczyłem na coś więcej-wyszczerzył się
-I tak już chyba dzisiaj za dużo dostałeś.
Po kolacji wszyscy poszliśmy do swoich pokoi.Oczywiście my z Zaynem do mojego.
Ale już grzecznie poszliśmy spać.
Rano o ile 12 po południu można było nazwać ranem.Dopiero wstałam,hmmm..wstałam to mało powiedziane zostałam wyciągnięta siłą przez Zayna.
-To co dzisiaj robimy?-zapytał kładąc się koło mnie.Ja się w niego tylko wtuliłam
-Nie mam pojęcia jeszcze parę dni i szkoła.
-Trzeba jakoś wykorzystać te dni.Mam pomysł.Spakuj parę najpotrzebniejszych rzeczy na jedną noc zaraz wracam-i już go nie było w pokoju.Co on znowu kombinuje.
Nie myśląc już o niczym innym zaczęłam pakować swoje rzeczy.
-Gotowa?-do pokoju wpadł pan Malik z jakąś torbą na ramieniu domyślałam się że to jego rzeczy.
-Zayn co ty znowu kombinujesz?-założyłam ręce na piersi i oparłam się o biurko
-Chodź nie chcę jechać po nocy
-Gdzie jechać no Zaaaayyn-przeciągnęłam.Dlaczego on mi nie chcę powiedzieć,to nie jest fair.Czasami naprawdę zachowuję się jak rozkapryszony dzieciak ale co poradzić.
-To niespodzianka chodź,nie martw się twoi rodzice już wiedzą.
-Taa o to się akurat najmniej martwię-burknęłam a Zayn tylko na mnie spojrzał-No co?-zapytałam
-Nic po prostu daj spokój już z nimi chcą dobrze doceń to.Kochają Cię..ciesz się tym nie każdy tak ma dobrze jak ty-ostatnie słowa wypowiedział tak cicho że prawie ich nie usłyszałam tym bardziej że głos mu się łamał.Postanowiłam na razie nie poruszać tego tematu.Ale kto wie może w najbliższym czasie sie go o to spytam.
-Dziękuję-stanęłam na przeciwko niego torując mu tym samym drogę
-Za co?-uśmiechnął sie szeroko ukazując swoje śnieżno białe zęby
-Za to że jesteś-cmoknęłam go w usta
-Dobra dość czułości wsiadaj czeka nas długa droga-otworzył mi drzwi a ja wsiadłam na przednie miejsce.Umieszczając od razu na tylnym siedzeniu moją torebkę.Przez połowę drogi śmialiśmy się z różnych rzeczy,wygłupiając się przy tym co nie miara.
-Robimy postój muszę zatankować-zjechaliśmy z autostrady na stacje.
-Okej to ja pójdę sobie coś kupić.-wzięłam portfel i szybko udałam się do sklepu.Wzięłam paczkę jakiś cukierków i twixa.Gdy podeszłam do lady by zapłacić nie wiem co mną zawładnęło ale musiałam..tylko Zayn nie mógł się niczego dowiedzieć
-To wszystko-zapytała kasjerka
-Jeszcze niebieskie L&M-zapłaciłam za zakupy i udałam się do wyjścia
Gdzie  napotkałam już  Zayna.
-Już?-zapytałam zdziwiona
-Jak byś nie zauważyła z drugiej strony też jest kasa z MONITORINGIEM NA TĄ PIERWSZĄ-ostatnie słowa bardzo podkreślił
-Och..nie zauważyłam-spuściłam głowę
-Czyżby?-zakpił-Oddaj to
-Zayn..
-Po prostu daj-zacisnął szczękę.Sięgnęłam ręką do kieszeni spodni z których wyciągnęłam paczkę.
-Proszę-podałam mu.Wziął ode mnie papierosy i ruszył w stronę samochodu.Zanim do niego wsiadł wyrzucił fajki do kosza obok.Co mu nagle odbiło zawsze palił a teraz nagle mu to przeszkadza.Muszę zapalić bo zaraz chyba wybuchnę.Przez ostatni czas nie miałam w ogóle żadnego papierosa w buzi.
Wsiadłam na przednie siedzenie i zapięłam pasy.Jechaliśmy w milczeniu.Żadne z nas się nie odzywało co dla mnie było krępujące.Spojrzałam w stronę Zayna. Ręce miał mocno zaciśnięte na kierownicy.Z jego twarzy udało mi się jedynie wyczytać że był bardzo zamyślony.Wbiłam wzrok w szybę.Gdzie my tak w ogóle do cholery jedziemy.Zaraz przypominam sobie tą drogę aż za  dobrze,czyżby nie...zresztą on nie wie gdzie to a może rodzice mu powiedzieli albo nawet Louis.
-Zayn..-drżącym głosem wypowiedziałam jego imię
-Hmm....-wyrwał się z zamyślenia
-Czy my jedziemy do mojej..
-Tak-uciął w połowie zdania.Postanowiłam się już nie odzywać ponieważ słyszałam w jego głosie że nie był za skory do rozmowy.
Po jakiejś godzince byliśmy już na miejscu.

_______________________________________________________________________
Hej,hej,hej heloł :) No tak jest kolejny rozdział.Jak na razie następne mogą pojawiać się trochę później.
Kończy się przerwa i czas do szkoły.Lecz już niedługo czyli tak koniec stycznia początek lutego,będę miała ferie zimowe więc na pewno będą nowe rozdziały.Kolejny jest już w połowie napisany.Może będzie już na następny
weekend ,ale nie obiecuje mam nadzieje że nie będę miała już tyle nauki.Co do zawieszania bloga,wstrzymuje się jak na razie z tym jedynym z powodów jest zastraszanie mnie w kom. haha tym bardziej wole nie ryzykować. :D
Pracuje jak na razie jeszcze nad zwiastunem nie wiem co z tego wyjdzie ale zobaczymy :P
Pozdrawiam :******