piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 20

Obudziły mnie promienie słońca.Ughhh..nie mam ochoty na nic a tym bardziej na powrót do Londynu.Próbowałam sie przeciągnąć lecz niestety jak zwykle coś mi na to na pozwalało a raczej ktoś.
No tak panu Malikowi jak zwykle zimno.Spojrzałam na zegarek który wisiał na przeciwko łóżka.To już 12.00 przecież za 4 godziny mamy samolot a ja nawet nie spakowana nie mówiąc o Zaynie którego ciuchy walają się dosłownie wszędzie.
-Zayn-zaczęłam szturchać chłopaka-Zayn..-nic kompletnie
-Daj 5 minut-wymruczał
-Nie ma 5 minut trzeba wstawać za 4 godziny mamy samolot
-Yhmmm-bardziej się we mnie wtulił
-Zayn ja rodzę-zaczęłam krzyczeć
-CO?JAK?GDZIE?-zerwał się z łóżka a ja zaczęłam się śmiać-Zaraz przecież ty nie jesteś w ciąży
-No co ty-nadal się śmiałam i zeskoczyłam szybko z łóżka by jak najszybciej się ubrać i spakować
-Foch-krzyknął i schował twarz w poduszkę
-Zayn bo polecimy bez ciebie
-Tak tak ...
-Jak chcesz pamiętaj że musisz się jeszcze spakować
-Maddieeeee-przeciągnął
-I nie nie zrobię tego za ciebie
-Ja pierdole
-Ciekawe kogo?!-zaczęłam się śmiać
-Kurwa
-Kto?!-nadal się z niego śmiałam
-Ej no to nie fair nawet poprzeklinać mi nie dasz
-No widzisz a teraz wstawaj-wyciągnęłam ze swojej walizki ten strój: http://stylistki.pl/a-moze-tak-troche-lata--388350/.Weszłam do łazienki.Ubranie uczesanie i doprowadzenie siebie do porządku zajęło mi z 30 minut.Gdy wyszłam aż się zdziwiłam.
-No nie wierzę pan Malik raczył wstać.
-Yep i spakowałem nasze walizki
-Moją też?-zapytałam zdziwiona
-No pewnie a teraz chodź na śniadanie
-Łał zadziwiasz mnie
-O to mi chodziło-pocałował mnie w policzek
Gdy zeszliśmy na dół reszta siedziała już gotowa do podróży
-No na reszcie państwo Malik raczyli nas zaszczycić swoją obecnością-krzyknął Louis
-A wam co kac nie doskwiera -wyjęłam z szafki kubek i nalałam sobie soku
-Lepiej nic nie mów-do kuchni wkroczył Niall przyssany do butelki z wodą.
-A was gdzie wczoraj wywiało?-zapytała El
-Nas..przecież byliśmy na górze
-Ta jasne a ja jestem święty mikołaj-odezwał się Harry.Razem z Malikiem spojrzeliśmy na niego pytająco-No co byłem u was wczoraj a tam pusty pokój
-Czary-szepnął Malik i wykonał jakiś dziwny gest rękoma
-Ej dobra czary czarami ale spóźnimy się na samolot
-Przecież jest dopiero za 20 pierwsza a samolot mamy na 16.00
-Znalazłem wolne miejsca na  13.30 więc się zbierać
Wszyscy polecieli po swoje walizki i już po paru minutach pakowaliśmy się do samochodu.
-Jedzcie już my zamkniemy dom i dołączymy do was na lotnisku-odezwał się Zayn.I reszta odjechała.Stałam oparta o bok samochodu.Zayn jeszcze wszystko wyłączał w domu.Chciała bym tutaj jeszcze wrócić.Ale nie sama z Zaynem.Po chwili Zayn stał już koło mnie.
-Co ty na ostatni spacer po plaży?
-Oszalałeś spóźnimy się na samolot.
-Zdążymy chodź-pociągnął mnie za rękę.Oboje zaczeliśmy biec w kierunku plaży.
-Będę tęsknic za tym miejscem-wtuliłam się w Zayna
-Ja też ale obiecuję że jeszcze tutaj przyjedziemy.Razem ale tylko we dwoje bez tej całej zgrai.Może nawet kiedyś zabierzmy tutaj swoje dzieci.
-Co ty już nam przyszłość planujesz?-zaczęłam się śmiać
-No wyobraź sobie takie małe brzdące biegające po plaży
-Oj Malik Malik-wtuliłam się w niego-Na serio chciał byś mieć ze mną dzieci?-spojrzałam na niego
-Oczywiście nikogo innego sobie nie wyobrażam
 -A co jeśli kiedyś poznasz kogoś w kim się zakochasz ktoś kto będzie dla ciebie całym światem
-To niemożliwe
-Niby czemu?-zapytałam
-Świat jest jeden prawda?!
-No taak..
-Właśnie dla mnie ty jesteś jedynym światem rozumiesz to ciebie kocham najbardziej
-Aww..to słodkie-pocałowałam go-Ja ciebie też kocham ale teraz chodź bo mamy tylko 20 minut
-Chodź zdążymy..może-zaczął się śmiać i razem biegliśmy do samochodu
-Może...zayn-również się śmiałam.Nie mam pojęcia co mnie tak śmieszyło.Mogliśmy się spóźnić na samolot a ja się z tego śmiałam.
-Gaz do dechy-krzyknął Malik a ja znowu śmiałam się jak opętana.Pędziliśmy chyba ze 100km/h przez miasto.Ale mi to nie przeszkadzało mieliśmy tylko jeszcze 15 minut do odlotu samolotu.Chłopcy cały czas wydzwaniali na mój i Zayna telefon.Lecz nie miałam czasu by go odbierać.
Po około 5 minutach byliśmy już na miejscu.Biegliśmy z walizkami ile mieliśmy tylko sił w nogach.
Z daleka zauważyłam Liama.
-No na reszcie zaraz odlatuje samolot już raz raz-Liaś dał na bilety i cała trójką ruszyliśmy na pokład.
-Gdzie wyście byli-krzyknęła El gdy nas tylko zobaczyła
-Korki-odpowiedziałam i zajęłam miejsce koło Zayna
-O tym nie pomyślałem
-No widzisz..a tak szczerze to wymyśliłam to w czasie drogi
-Takie zakończenie wakacji to ja rozumiem-zaśmiał się
*Proszę zapiąć pasy za chwilę startujemy*
-No i za parę godzin będzie koniec szczęśliwych wakacji
-Twój ojciec to mnie chyba zabije
-Ciebie?!Raczej mnie.Ughh..jak ja bym chciała żeby już było po wszystkim
-Nie tylko ty-chłopak objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.Ja wygodnie ułożyłam się na jego ramieniu.Po paru minutach już spałam.
-----------------------------------------------------------------
-Kochanie budzimy się zaraz lądujemy
-Hmm..-powoli otworzyłam oczy
-Już jesteśmy w Londynie
-Ja nie chcę-wtuliłam się w Malika
-Wstawaj wstawaj.Jest dopiero 17.00
-Ughh...no dobra
Po chwili wychodziliśmy już z lotniska.Jak się spodziewałam już czekał na nas samochód.
Spojrzałam na Zayna a on na mnie.Wiedzieliśmy co to oznacza jeszcze tylko parę minut.
Przecież co ja niby takiego zrobiłam przecież jestem dorosła.No właśnie ale oni tego nie rozumieją.Takie są właśnie wady bycia w rodzinie królewskiej.Chociaż w pewny stopniu uciekłam z domu..Jebać to co ma być to będzie.Najważniejsze że osoba która jest dla mnie najważniejsza jest koło mnie...
 -Jesteśmy-krzyknął Louis
 Razem z Zaynem trzymając się za ręce weszliśmy do domu.
-Boje się -szepnęłam
-Ja też damy radę-również szepnął.
Tak jak się spodziewałam rodzice już na nas czekali.
-Madie pozwolisz do mnie do gabinetu-warknął ojciec-sama-dodał gdy zniknął już w pomieszczeniu
-Dasz rade-Zayn cmoknął mnie w usta
-Ja czekam-krzyknął.Ughh..coś czuję że szykuje sie niezła awantura
Weszłam do gabinetu ojca zamykając za sobą drzwi.
-Tato ja..
-Zamknij się-krzyknął a moje oczy momentalnie się rozszerzyły.Pierwszy raz odezwał się tak do mnie.Skoro tak będziemy rozmawiać to prosze bardzo.
-Bo co ?!Myślisz że kim jesteś?!!Zrobiłam to co chciałam.To moje życie i mam prawo robić to co mi się podoba.
-Nie takim tonem po pierwsze.Po drugie jestem twoim ojcem i trochę szacunku.
-Słucham szacunku to ty się pierwszy do mnie wydarłeś..
-Nie skończyłem..-ponownie syknął-Po trzecie będziesz mogła robić to co chcesz gdy nie będziesz na moim utrzymaniu i zamieszkasz sama ale jak do tej pory mieszkasz tutaj i ...
-Czego ty kurwa nie rozumiesz?!Mam tego dosyć ma dosyć tego popieprzonego życia.Nie chcę tu mieszkać zrozum to w końcu chce normalnego życia
-Oh..Madie jaka ty jesteś jeszcze głupia.Bez
 tego wszystkiego będziesz nikim rozumiesz..tak bardzo chcesz normalnego życia proszę bardzo ja ciebie tutaj nie będę trzymał
-Och..tak dobrze jutro mnie tu nie będzie-wyszłam trzaskając drzwiami.Czyli jestem wolna tak..dobrze nareszcie nie chce tego wszystkiego jeszcze zobaczy.Nie chce jego pieniędzy nie chce nic dam sobie radę w życiu bez jego luksusów.Po wyjściu z pokoju od razu natknęłam się na mamę
-Madie musimy porozmawiać
-Ale nie mamo nie ma już o czym  spokojnie dogadałam się już z ojcem i znaleźliśmy doskonałe rozwiązanie
-Jakie?
-Wyprowadzam się jutro
-Co Madie ?-
-Możesz mu podziękować,a teraz wybaczysz ale pójdę się spakować
Gdy wchodziłam usłyszałam tylko krzyki mojej matki *Coś ty narobił.Wiesz że właśnie straciłeś swoją jedyną córkę*  *Prędzej czy później sama do nas przybiegnie zobaczysz*
Och żeby nie był taki pewien.
Weszłam do pokoju na łóżku leżał rozwalony Malik.
-I co?-od razu się podniósł
-Nic-usiadłam koło niego
-Jak to nic przecież krzyki było słychać aż tutaj
-Wyprowadzam się
-Co?-krzyknął-Jak się wyprowadzasz.Wyrzucił Cię z domu?O co chodzi?
-Nie ja sama tak zdecydowałam.Mam szansę na zwykłe życie nie chcę stracić takiej szansy
-Idę w tobą
-Co?-podniosłam się na równe nogi-Nie rób tego przeze mnie.Dam sobie radę.
...........................

___________________________________
No i jest kolejny rozdział .Mam nadzieje że się podoba.
No to w kom. chwalcie sie co dostaliście pod choinkę i jak wam święta minęły :)






poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych świąt :)

Hej Chciała bym wam wszystkim życzyć miłych,spokojnych i rodzinnych świąt,spełnienia największych marzeń,wyjazdu na koncert One Direction no i najlepiej aby któryś z nich został kiedyś waszym mężem(no może oprócz Zayna bo on jest z Perrie).
Co do rozdziału niestety mam tylko połowę.Dlatego kolejny rozdział pojawi się po świętach ale przed sylwestrem.Jutro wyjeżdżam do cioci dlatego nie miałam kiedy napisać :)
Kocham was wszystkich i jeszcze raz Wesołych Świąt !!!




niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 19

Wzięłam moją szarą bluzę i zeszłam na dół.
-Gotowa?-zapytał
-Tak tak chodź już bo jeszcze zaraz ktoś przyjdzie-złapałam chłopaka za ręce i wybiegliśmy z domu.Wyglądało to tak jak bym uciekała w nocy z domu z chłopakiem przed rodzicami.Scena jak z filmu.
-To gdzie idziemy?-zapytałam gdy byliśmy już z dala od domu
-Niespodzianka chodź.Niedaleko jest pewne miejsce ale trzeba przejść przez las.
-Zayn dobrze się czujesz ściemnia się a ty chcesz po lesie chodzić?
-Chodź nie marudź chyba że się boisz-uniósł brwi
-Ja boje sie haha to żeś wymyślił.Prowadź do tego swojego lasku.
Po paru minutach byliśmy już przy ścieżce.Nie widziałam niczego oprócz drzew.Było już prawie ciemno.Bałam się jak cholera ale przecież mu nie powiem.
-Panie przodem-ukłonił się dziwnie a ja tylko przewróciłam oczami i ruszyłam przed siebie.
-Zayn daleko jeszcze..-zaczęłam jęczeć ale nikt mi nie odpowiedział-Zayn.-odwróciłam się
-Zayn!Gdzie jesteś to nie jest śmieszne-zaczęłam krzyczeć.-Zayn kurwa wyjdź rozumiesz!-byłam już na maksa wkurzona.A jeżeli coś mu się stało.Co jeżeli..
-Buu-ktoś złapał mnie w tali
-Pojebało!-krzyknęłam.
-Czyżbyś się wystraszyła
-Nie w ogóle masz głupie żarty-ruszyłam dalej ścieżka nie zwracając uwagi na mulata.
-Ej no nie gniewaj się ...Madie prosze..Ughh..przepraszam lepiej?-momentalnie się do niego odwróciłam
-Nie jest lepiej wiesz jak się wystraszyłam!-krzyknęłam
-Przecież to tylko las nic by Ci się nie stało.
-Mi..m..czy ty siebie słyszysz ja się martwiłam o CIEBIE rozumiesz idioto o Ciebie.Bałam się że coś się stało.
-Madie ja myślałem..-przerwałam mu
-Nie Zayn ty nie myślałeś.
-Przepraszam-wyszeptał.Na co w odpowiedź się w niego wtuliłam.-Czemu się martwiłaś  o mnie przecież została byś sama w ciemnym lesie.Po za tym trafiła byś z powrotem.
-Bo Ciebie kocham dlatego się martwiłam
-Też Ciebie kocham a teraz chodź to już nie daleko-pociągnął mnie za rękę.Po paru minutach doszliśmy nad piękne jezioro.Po woli na niebie było już widać księżyc.
-Pięknie tu-wyszeptałam
-Rok temu znalazłem to miejsce nikogo tutaj nigdy nie przyprowadzałem.-Usiadłam przy drzewie opierając się o nie plecami a Zayn koło mnie.Zawsze chciała bym żeby tak było żadnych zmartwień kłopotów tylko ja i on.Boje się jednego co się stanie gdy to wszystko wyparuję.W końcu się mu znudzę..ahh..co będzie w tedy jak na razie nie wyobrażam sobie życia bez Zayna.
-O czym myślisz?-zapytał
-O niczym-wtuliłam się w niego
-Mi możesz powiedzieć-popatrzył mi w oczy-Widzę że coś ciebie dręczy.Zrobiłem coś nie tak?
-Nie wszystko ok tylko szkoda że tak szybko wracamy
-Tak szkoda ale oboje wiemy że tu nie o to chodzi.Co się dzieje?
-Ehh..po prostu myślałam jak to będzie za parę lat...
-Jak to co weźmiemy ślub i będziemy mieć dwoje dzieci córeczkę i chłopczyka
-Hah serio?Naprawdę chciał byś się ze mną ożenić-spojrzałam na niego
-Oczywiście że tak przecież Cię kocham.Czemu myślisz że jest inaczej.
-Boję się że nie jestem dla Ciebie wystarczająco dobra że Ci się w końcu znudzę
-Jak możesz tak myśleć to raczej ja powinienem był się zastanawiać nad tym.
-Przecież Ciebie kocham jak bym mogła Ciebie zostawić
-Ja Ciebie też kocham najbardziej na świecie i proszę nie myśl tak.
-Dobrze.
-Chodź wracamy już bo nie wiadomo co oni tam wyprawiają jak się upili-zaśmiał się Zayn i objął mnie ramieniem.
-Ehh..to już jutro do domu a za 2 tygodnie szkoła.Dlaczego?!
-Nie martw się chociaż będziemy chodzić do tej samej szkoły-uśmiechnął się
-Mam nadzieję że i klasy
-Ja też
Przez całą drogę rozmawialiśmy o mniej istotnych rzeczach.Gdy doszliśmy do domu aż nas zamurowało.Styles biegał w samych bokserkach przed domem krzycząc że jest bogiem sexu.Haha musiałam to nagrać.Zayn ruszył za nim próbując  go dogonić jednak na marne.Po chwili udało nam się go złapać i zaprowadzić do domu.Na kanapie zauważyłam śpiących Dan i Liama.Gdy Zayn zaprowadził Harryego do swojego pokoju ja w tym czasie postanowiłam sprawdzić gdzie reszta.Louis spał w basenie ale nie dosłownie bo pływał na materacu.Niall spał na ławce przed domem przytulony do butelki wódki o dziwo jeszcze pełnej a El pewnie poszła się położyć na górę.
-Boże kochany co tu się działo?- za mną stanął mulat
-Niezła musiała być impreza-zaśmiałam się cicho
-No właśnie widzę.Chodź pójdziemy się położyć bo już późno.-Razem z Zaynem poszłam do naszej sypialni.Szybko przebrałam się w tą piżamę:http://stylistki.pl/przedmioty/pizamka-264774/.I położyłam się koło mojego kochanego chłopaka.
-Nie chce jutro wracać-zaczęłam marudzić
-Ja też ale nie mamy wyjścia.Najbardziej boje się twojego ojca.
-Ja jutro z nim pogadam
-Taa myślisz że to pomoże
-Nie ma wyboru nie może mi już rozkazywać jestem dorosła i mogę robić co mi się podoba.
-Oj coś czuje że będzie źle
-Nie będzie kocham cię dobranoc
-Ja ciebie też słońce śpij dobrze-ucałował mnie w czoło i usnęłam.
_________________________________________________________________________________
No to jest kolejny rozdział przepraszam że tak długo na niego czekaliście ale nie miałam czasu.Teraz jeszcze te testy gimnazjalne..uff ale nareszcie przerwa.Może kolejny rozdział pojawi się jeszcze przed świętami :)

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 18

-To co robimy-oderwałam się od chłopaka
 -Nie wiem a co chcesz?
-Hmm..chodźmy na dół do reszty coś wymyślimy
-Ehh..no dobra
-Co jest?-odchyliłam się trochę na jego kolanach łapiąc za szyje
-Nic myślałem że spędzimy czas tylko we dwoje
-Ale mamy cały dzień i wieczór-uśmiechnęłam się
-I noc też-poruszył brwiami
-A to się jeszcze zastanowię-zaczęłam się śmiać-Chodź-pociągnęłam go za rękę.Wszyscy już byli w kuchni.
-O prosze prosze pan Malik zawitał w domu-odezwał się Louis
-No no widzę że już pogodzeni -uśmiechnęła się Dan
-Bierz z nich przykład-bąknął Liam
-Coś jeszcze masz do powiedzenia-krzyknęła,a Liaś momentalnie zajął się swoja kanapką i lekko pokiwał głowę
-Uuu widzę że ostro wczoraj było-zaśmiałam się.Malik przytulił mnie od tyłu w pasie a ja posłałam mu najpiękniejszy uśmiech jaki umiałam.
-Kocham Ciebie-szepnął mi na ucho
-Ja ciebie też
-Wczoraj to oni byli spici więc dzisiaj czeka ich kara
-Hahaha a nie mówiłem ze to głupi pomysł-zaczął się śmiać Horan
-Ty się lepiej nie odzywaj bo gdy wrócimy do Londynu Paul z tobą Horan i z Panem Styles sobie jeszcze porozmawia.Dzwonił dzisiaj do Louisa i macie przesrane.
-Za co?-zdziwił się Harry
-Stary lepiej się nie odzywaj-szepnął Niall
-Ale co?jak?O co chodzi?
Louis wziął szybko swoją komórkę i prawdopodobnie wszedł na jakąś  stronkę internetową po chwili zaczął się śmiać jak opętany.
-O co cho ja też chce wiedzieć?!-wyrwałam sie z uścisku Zayna i podbiegłam do Louisa by zobaczyć co ma na telefonie.
-Ej no stary pokaż ja też chce wiedzieć co zrobiłem-zaczął krzyczeć Niall któremu Lou nie chciał pokazać.Chociaż w ogóle sie nie dziwie chłopak się załamie jak to zobaczy.
-No powiedz w końcu o co chodzi a nie się śmiejesz!-teraz odezwał się już również wkurzony Harry
-Hahaha kurwa..no nie mogę...Super Striptiz Harryego Stylesa i Nialla Horana w jednym z klubów-Zayn przeczytał nagłówek posta
-O ja pierdole-krzyknął Horan-Nie pije więcej !!
-Macie przesrane u Paula-teraz Liam się zaczął z nich śmiać
-A ty masz przesrane u mnie więc nie śmiej się z nich bo ja jestem gorsza niż Paul
-Uuuu..masz przejebane-zaśmiał się Louis
-Nie jest jedyny-odezwała się El na co Lou szybko spuścił głowę
-A Zayn to święty-Louis zaczął wymachiwać rękoma
-Odpieprz się-Malik przytulił mnie ponownie od tyłu.
-Nie on ma racje trzeba wymyślić coś i dla ciebie tylko co...hmm..-zaczęłam się zastanawiać
-Ej no proszę nie-szepnął Malik
-Jak to nie jak tak-odwróciłam się do niego
-Wiesz jak ciebie kocham-uśmiechnął się
-Ja ciebie też-pocałował mnie lekko w kąciki ust.
-Jak już chcecie się miziać to idzcie gdzie indziej-krzyknął Lou a Zayn wystawił mu tylko środkowy palec
-Dobra spokój to co dzisiaj robimy?
-Nie mam pojęcia
-Jutro trzeba było by już wracać
-Już jutro?-zapytałam smutna
-Jutro o 16.00 mamy samolot Paul już dzwonił i rozmawiał z twoimi rodzicami
-Niestety -Lou zrobił smutną minkę
-Dobra to co wy na to żeby ten dzień spędzić dzisiaj nad basenem mamy ładą pogodę,ale raczej nie chce mi się nigdzie wychodzić.
-Robimy imprezę-wydarł się Harry
-Ale bez striptizu-wszyscy wybuchnęli śmiechem
-To nie było śmieszne Daddy-odburknął Niall
-To tak Zayn pojedziesz z Liamem i Harry na zakupy kupcie procenty-powiedziała El
-Proszę kup mi paczkę tylko jedną-wyszeptałam Malikowi na ucho
-Nie ma mowy nie będziesz paliła
-Zayn..
-Nie..chłopcy jedziemy-krzyknął
-Będziesz coś ode mnie chciał wtedy sobie pogadamy
-Możesz mnie straszyć ale i tak ci nie kupie
-Sama se kupie-odburknęłam
-Nawet się nie waż. Danielle przypilnuj ją ma nie palić.
-Tak jest-odpowiedziała -A teraz won po zakupy
-Niall idź z Louisem powyciągajcie leżaki z garażu
-Okej już się robi
-Dobra to my idziemy dziewczyny my jak na razie mamy wolne-El upadła na kanapę
-Wiecie co ja pójdę na górę się przebrać i trochę ogarnąć
-Ok-odpowiedziała Dan i włączyła telewizor
Wbiegłam szybko do pokoju mojego i Zayna.Nie no ja nie wytrzymam muszę zapalić.Nie możliwe żeby Zayn nie miał papierosów.Już wiem złapałam swoją torebkę i zaczęłam z niej wszystko wysypywać.Kiedyś pamiętam jak wysypały mi się fajki a i tak pewnie wszystkich nie pozbierałam..Jest mam w końcu.Wzięłam papierosa i wyszłam na balkon.Odpaliłam go i się zaciągnęłam.
-Kurwa w końcu-powiedziałam do siebie
-Aż taką ci to ulgę przynosi-usłyszałam za sobą głos
-Zayn?!Nie miałeś z nimi jechać na zakupy.
-Nie nie pojechałem!-krzyknął i wyrwał mi fajkę z rąk
-Zayn oddaj mi to!-próbowałam wyrwać mu papierosa.Na marne.
-Jakoś ja potrafiłem nie palić przez te jebane dni.To Cię niszczy skończ z tym.!-krzyknął
-To mnie uspokaja.To już uzależnienie Zayn.Nawet jeśli bym chciała to przerwać to nie mogę.
-Ja jakoś potrafiłem a ty nie możesz to ciebie niszczy zrozum to!-ponownie Krzyknął
-Nie drzyj się na mnie.
-Jak mam się nie drzeć skoro do ciebie nic nie dociera
-Zayn oddaj mi tego papierosa-powiedziałam o dziwo ze spokojem
-Tak bardzo chcesz proszę truj się dalej.-oddał mi go-Lecz nie przychodź do mnie jak potem będzie się coś zachorujesz na jakąś pieprzoną chorobę poczytaj sobie o tym.Po czytaj sobie jaka jesteś głupia paląc.
-Sam paliłeś
-Tak paliłem ale przestałem bo nie jestem idiotą
-Zayn..
-Nie.Truj się dalej powodzenia zajdziesz z tym daleko-wyszedł z pokoju.Jakoś odechciało mi się palić.Wyrzuciłam papierosa przez balkon i weszłam do pokoju.Czemu on zawsze musi mieć racje.
Postanowiłam zejść do reszty.Wszyscy siedzieli koło basenu oprócz Liama i Harryego którzy byli jeszcze na zakupach.Usiadłam koło Zayna na leżaku.On tylko wstał i wszedł do środka.No tak mogłam się tego spodziewać.Weszłam za nim.Chłopak siedział w salonie i gapił się w wyłączoną plazmę która wisiała naprzeciwko niego.
-Zayn..-powiedziałam cicho.Lecz nie zwrócił na mnie uwagi.Usiadłam mu na kolana,lecz nawet mnie nie objął.
-Przepraszam-wtuliłam się w niego-Nie będę już przepraszam.Proszę nie gniewaj się na mnie.
-Nie gniewam się za bardzo cię kocham-objął mnie.-Proszę musisz mi obiecać że już nie zapalisz.
-Obiecuję -razem z Zaynem stykaliśmy się czołami-Będzie trudno ale obiecuję
-Madie ja chcę dla ciebie jak najlepiej i-przerwałam mu
-Zayn ja rozumiem dziękuję ci za to.-pocałowałam go-a teraz chodź wracamy do reszty
-Nie chcę tam wracać chodźmy gdzieś we dwoje
-Ale im obiecaliśmy-zrobiłam z ust dziubek
-Mam pomysł-po czym wszystko mi wytłumaczył. Wątpię by to się udało ale może damy radę :)
Po jakiś 30 minutach do domu wrócili chłopcy z alkoholem i dużym zapasem jedzenia.Ale jak dla Nialla i tak było to mało.Wszyscy przenieśliśmy się nad basen.Chłopcy po kolei wrzucili do wody El,Dan a teraz kolej na mnie uciekałam po całym ogrodzie.Gdy dorwał mnie Harry.
-Nie proszę...Zayn pomóż
-Nic nie słyszę-odkrzyknął mój chłopak i zaczął się śmiać
-Zayn kurwa no muszę być sucha albo BĘDĘ MUSIAŁA IŚĆ DO DOMU I ZOSTAĆ TAM CAŁĄ NOC POWTARZAM MALIK CAŁĄ NOC BEZ WYCHODZENIA-chłopak dopiero po chwili zajarzył
-Ej Styles zostaw ją -zaczął biec w naszą stronę
-Nie ma mowy
-To się zobaczy-Malik szybko przejął mnie od Hazzy a jego wrzucił do basenu
-Haha i widzisz ze mną się nie zadziera ani z moim chłopakiem
-Aww jakie to słodkie-odburknął Harry
-Wal się Styles-krzyknął Malik po czym zaczął się śmiać z niego gdy próbował wyjść z wody.Był już bardzo nawalony a była dopiero 18.59 właśnie za minutę czas realizować plan.Spojrzałam na Zayna a on puścił mi oczko.
-Ej słuchajcie my się juz chyba pójdziemy położyć bo coś źle się czuję
-Awww Zayn mój najpiękniejszy,najcudowniejszy..co kurwa?-dodałam pod nosem czytając sms w którym Zayn napisał mi swoją kwestię-pojebało?!-dodałam patrząc na Malika który siedział zadowolony z siebie-Ej wiecie co pójdę położyć tego ciołka i dam mu jakieś tabletki bo to dziecko się jeszcze czymś zatruje-Haha mina Zayna mnie rozwaliła.No tak ze mną się nie zaczyna.Reszta mi przytaknęła we dwoje poszliśmy do domu.
-Serio?-zapytał-Lepsza chyba była moja wersja
-Nie sądzę-odpowiedziałam-Zbieraj się ja wezmę tylko bluzę i będziemy jechać cmoknęłam chłopaka i weszłam na górę.

 -______________________________________________________________________________
Hej przepraszam że tak długo nie było nowego rozdziału.Teraz w tym tygodniu mam próbne testy gimnazjalne więc wątpię bym coś jeszcze dodała ale na pewno dodam rozdziała na następny weekend.A przed świętami mam dla was niespodziankę.Proszę komentujcie :)Dla osoby która będzie do świąt najwięcej komentować będę miała również niespodziankę >