środa, 18 września 2013

Rozdział 11

Gdy już wszyscy pojechali poszłam do swojego pokoju.Co ja mam dzisiaj robić...nikogo nie ma przy mnie w najważniejszym dniu dzisiaj są moje urodziny.Fakt Dan chciała ze mną zostać ale nie chciałam by przesiedziała ze mną całego dnia gdy inni będą się świetnie bawić nad jeziorem.Weszłam do drugiej garderoby.Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to błękitne pudełeczko ślicznie zapakowane które leżało na kanapie.Po woli podeszłam i usiadłam po turecku.Ciekawe od kogo to przecież o tej garderobie wiedzą nieliczni.Do pudełeczka z boku była przyczepiona karteczka.

"Wszystkiego Najlepszego!Nie tak wyobrażałem sobie że spędzimy ten dzień.Pewnie myślałaś że zapomniałem,a jednak.Pamiętałem o twoich urodzinach już od miesiące je planowałem.Przepraszam.
Zayn xxx.

Pamiętał..?!!!Cały czas to słowo krążyło mi po głowie.Tęsknie za nim rozstaliśmy się wczoraj,a ja już dzisiaj nie mogę bez niego wytrzymać.Powoli odpakowałam pudełko.Byłam w szoku:
Naszyjnik był piękny.Odłożyłam pudełko z naszyjnikiem na półkę obok.Muszę zostawić go na specjalne okazje.Moje urodziny a ja nie wiem co robić.Poszłam do siebie do sypialni i rzuciłam się na łóżko.Czyli dzień leniuchowania.Po paru minutach usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
-Halo?
-Dzień dobry córeczko i jak mija ci dzień?-to była mama.Niestety musiałam skłamać nie mogłam jej powiedzieć że siedzę sama w domu i się nudzę.Wtedy pewnie wydzwaniała by do Louisa jak mógł zapomnieć o moich urodzinach.Nie chciała bym wtedy żeby ktoś siedział ze mną z przymusu.
-Bardzo dobrze świetnie się bawię-mam nadzieje że się nabrała ehh
-To się cieszę-hah ale ja jestem dobra-razem z tatą mamy dla ciebie niespodziankę.Jutro zabieramy was wszystkich na gale Brit Awards 
-Serio super nie wiesz nawet jak się cieszę.Przepraszam mamo ale muszę już kończyć do jutra 
-Dobrze dobrze rozumiem kocham ciebie
-Ja ciebie też 

No to super jutro idę na największa galę w U.K razem z  ughh  przyjaciółmi.Ale czy można ich nazwać przyjaciółmi skoro tylko 2 z nich pamięta o moich urodzinach.Znowu usłyszałam dzwonek telefonu.Nie patrząc kto dzwoni szybko odebrałam.
-Mamo nie martw się wszystko jest ok
-Hah nie ładnie tak okłamywać mamę-usłyszałam dość znajomy głos w telefonie
-Joe?-zapytałam
-Tak księżniczko wszystkiego najlepszego
-Dziękuję ale to nie jest dobra pora na rozmowę a tym bardziej z tobą
-Przepraszam coś się stało.
-Nie-odpowiedziałam szybko
-Nie kłam tylko powiedz prawdę
-Rozstałam się z Zaynem lepiej?-ledwo co powstrzymywałam łzy
-To prze ze mnie?
-Nie..to znaczy przez nasze wczorajsze spotkanie
-Przepraszam
-Nie przepraszaj po prostu najlepiej na razie będzie jak nie będziemy się ze sobą kontaktować.Przykro mi pa-rozłączyłam się za nim chłopak zdążył coś jeszcze powiedzieć.
Ughh...jak ja nie cierpię swojego życia.Czas oderwać się od rzeczywistości.Pobiegłam szybko do garderoby spakowałam parę swoich rzeczy na jeden dzień.Przebrałam się w to:http://stylistki.pl/szkolnie-363424/.
Zeszłam do garażu gdzie czekało na mnie to auto:
Było mojej mamy ale co tam chyba się nie pogniewa.Po jakiejś godzinie, a może i dwóch byłam już na miejscu.Drzwi do domu szybko się otworzyły.
-Babciu-krzyknęłam i podbiegłam ją przytulić
-Moja kochana wnusia.Jak ja się cieszę.Wszystkiego Najlepszego kochanie.
-Dziękuję babciu.Mam do ciebie prośbę czy mogła bym zostać u ciebie do jutra
-Kochanie ty się jeszcze pytasz dobrze wiesz że możesz zostać na ile tylko chcesz.
-To ja wezmę tylko swoje rzeczy.-Podeszłam do samochodu i wyciągnęłam z niego mój plecak.
_________________________________________________________________
-A gdzie jest dziadek-weszłam do kuchni-O mój boże to dla mnie.-stałam jak sparaliżowana widząc to cudo:
-Oczywiście przecież to ty masz dzisiaj urodziny.Piekłam go całą noc.
-Naprawdę sama go piekłaś nie no nie wierzę.Wiedziałam że cudownie pieczesz ale żeby aż tak.Dziękuję dziękuję.
-Cieszę się że Ci się podoba
-A gdzie jest dziadek trzeba go zawołać jak ten tort tak pięknie wygląda to chcę się przekonać jak smakuje.
-Dziadek nad jeziorkiem..
-Niech zgadnę na rybach hah idę po niego
-No to trochę sobie na was pewnie poczekam.Idź idź wołaj go bo siedzi już tam od rana.
Ubrałam swoją bluzę i poszłam w kierunek jeziora.Kochałam tam chodzić.Często z dziadkiem chodziłam na ryby.Tak kochałam to miejsce tylko tutaj mogłam oderwać się od rzeczywistości.
Z daleka ujrzałam już postać w kapeluszu.Po woli podeszłam od tyłu.
-I jak bierze coś-zapytałam z uśmiechem na twarzy
-A gdzie tam...ni..-przerwał odwracając się-o mój boże Madie to ty-przytulił mnie jak najmocniej tylko potrafił-Wszystkiego Najlepszego słoneczko
-Dziękuję dziadku.Przyszłam bo babcia kazała mi ciebie przyciągnąć haha
-Ta babcia to chyba w cuda nadal wierzy.-Usiadłam koło mojego dziadka na kocu.
-Taaa pamiętam jak przesiadywaliśmy tutaj cały dzień.Tak bardzo stęskniłam się za tym miejscem.
-Madie czyżby?-zapytał dziadek
-Nie rozumiem?-zmarszczyłam brwi
-Nie chodzi tu tylko o tęsknienie prawda?
-...-nic nie odpowiedziałam tylko wlepiłam wzrok z taflę jeziora,która byłam bardzo spokojna
-Myszko masz jakiś problem.Tutaj chodzi o tego chłopca z pierwszych stron gazet.
-Nie..znaczy ehh to takie skomplikowane
-Wy jesteście ze sobą i..
-Nie my już nie jesteśmy ze sobą zerwaliśmy..wczoraj
-Nie można tak z dnia na dzień przekreślić miłości.Trzeba o nią walczyć
-Ale czemu mi ma zależeć.Skoro jemu nie zależy
-Nie możesz tego wiedzieć.Może mu zależeć tak samo jak i tobie a nawet i więcej.Musisz słuchać swojego serca ,ale nie ignoruj też rozumu.
-Dziękuję.Zawsze wiedziałeś jak mi doradzić.
-Dobrze chodź czas sie zbierać bo babcia nas chyba zabije.
-Daj pomogę-zaczęłam zbierać i chować wszystkie rzeczy do dużej torby.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Ile można siedzieć nad tym jeziorem-krzyknęła babcia gdy tylko przekroczyliśmy próg domu.
-Oj nie gniewaj się już czas na TORT!!-krzyknęłam podekscytowana jak 5-letnie dziecko
-No moja malutka wnuczka wróciła-zaśmiała się babcia-a ty jak chcesz jeść to się przebrać bo cuchniesz  rybami-pokazała na dziadka
-Już idę idę-podniósł ręce w geście obronnym a gdy tylko babcia odwróciła się do niego plecami.Wywrócił oczami.
-Wiem co zrobiłeś-powiedziała babcia i pogroziła mu palcem
-Heh jak ja was kocham-siedziałam na wysokim stołku machając nogami.
Po paru minutach razem z dziadkami zajadaliśmy się już ciastem.Bylo pyszne,tak bardzo kochałam tutaj przyjeżdżać.Zapomniałam o wszystkim co mnie spotkało w ostatnim czasie.Nie zjedliśmy nawet połowy tortu był taki wielki.Gdy spojrzałam na zegarek była już 19.00 jak szybko.
-Babciu ja się pójdę przebrać w piżamę jestem już zmęczona.
-Dobrze dobrze to ja zrobię kakao-hah najbardziej rozbawiła mnie mina mojego dziadka który nie za bardzo wiedział o co chodzi.
-Tak dziadziusiu dobrze myślisz zostaje do jutra-poklepałam go po ramieniu a on promiennie sie uśmiechnął.
Pobiegłam do swojego pokoju.Tak zawsze u babci miałam swój pokój.Jak się wcześniej okazało należał on kiedyś do Louisa ale jak go i tak przerobiłam.
Przebrałam się w tą piżamę:http://img.stylistki.pl/sets/pizama-1377501851-s351437.jpg?v=0.Za nim wyszłam z pokoju spojrzałam jeszcze na telefon.Miałam 10 nieodebranych połączeń od Danielle i Louisa.
Wybrałam numer Dan i po chwili usłyszałam jej głos:
-Dziewczyno gdzie ty jesteś martwimy się?-czy ona płakała?!!
-Dan czy ty płaczesz?
-Jak mam nie płakać.Bałam się że coś się stało nie powinnam była ciebie zostawiać samej i to jeszcze dzisiaj
-Dan wszystko jest ok.Jestem u dziadków
-Ufff..jak dobrze.Ej dodzwoniłam się do niej-słyszałam jak Danielle krzyczy.Gdzie jest?Wszystko ok?Gniewa się na nas?-słyszałam wszystkich krzyki
-Powiedz im że wszystko ok.Jutro wracam, a i wybierz mi i sobie na jutro jakieś sukienki na gale.
-Nie to ty już wiesz myślałam ze to ma być niespodzianka
-A jednak dobra ja kończe bo babcia mnie woła do jutra.
Fajne dopiero teraz zaczeli się mną interesować gdy zniknęłam.Może na częściej powinnam gdzieś wyjeżdżać. Zeszłam na dół do dziadków.Spędziliśmy cały wieczór jak za dawnych czasów.Z samego rana wyjechałam już do domu.Czyli około 11.00 ale przecież dla mnie to wcześnie heh.Nie obyło się również bez wałówki od babci.Na miejscu byłam już około 13.00.Gdy weszłam do salonu aż mnie zamurowało....


___________________________________________________________________________
Pewnie jesteście zdziwieni że rozdział pojawił się w środku tygodnia.
Akurat dzisiaj nie byłam w szkole bo nie czułam się zbytnio za dobrze.
A jak wena rozpiera to trzeba pisać.
Następny rozdział przewiduję na sobotę lub niedzielę :*

2 komentarze:

  1. Co ja tak zamurowało? Czyżby przeprosinowe, spóźnione przyjecie urodzinowe czy jakos tak? Ciesze się ze tak szybko dodałaś nowy rozdział. Życze weny i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu super rozdział!!! Czekam na nn :* Pewnie będzie niezła biba hehe :D xdd

    OdpowiedzUsuń